No niestety, wiosna i jesień to typowe okresy w roku na SUK. U mnie podobnie, choć nie tak regularnie.
Jesień przeszła Dydowi na miesięcznej dawce Scanomune, teraz daję drugą miesięczną porcję, w razie jakiegoś stresu w związku z małym, albo spadku odporności, bo mały zaglistowiony i zaświerzbiony. Na razie Scanomune na Dyda działa, więc się cieszę i nie zapeszam.

Poza Hill'sem wet. nic nie daję. Niestety mam problem z małym - on też musi go jeść, nie ma innej drogi.
Jedyny dodatek dla Dyda to pasta odkłaczająca, czasem mała grudka twarogu i jogurt naturalny lub grecki, raz na parę dni - łyżeczka.
Chyba faktycznie Dydusiowi się przyda taki mały perszing. Dyd jest duży, za duży, waży 6,5kg. Ma jeszcze dużo energii, a moja księżna już nie taka chętna do zabawy. Owszem goni się z nim, ale szybko ma dość i ucieka na półkę gdzieś na ścianie, gdzie grupa dupa Dydka nie daje rady doskoczyć.

I kocurek się nudzi, chodzi po mieszkaniu i kwiczy nieszczęśliwie.
Teraz się odwróciło. Młody się nudzi i szuka zaczepki. Może Dyd przy nim trochę schudnie. A na pewno się rozrusza, co też mu dobrze na SUK zrobi.

Mały się TŻ'owi zaprezentował dość dramatycznie. Wyleciał na Rybnickiej spod tira wprost pod nogi mojego męża.

Powietrze auta nim zamiotło gdy przebiegał jezdnię i znalazł się na chodniku na butach mojego chłopa. Mąż chciał go złapać i zanieść gdzieś dalej od ulicy, sprawdzić czy nic mu nie jest, a ten na to mru mru mru i miziu miziu.

Mój chłop w szoku, za tel. i do mnie: czy może przynieść do domu, bo taki fajny, mały, mruczący, a coś go przejedzie zaraz... Co było robić.
