W Koterii pojawiły się kolejne kotki do zakochania i w potrzebie:
1. trzyletnią kotkę w typie rosyjskiej przywiozłam spoza Warszawy w niedzielę. Jej "opiekunowie" nie wpuszczają jej od małego do domu, kicia tuła się po okolicznych domach, dokarmiają ją sąsiedzi. Kotka oczywiście niesterylizowana

co roku ma małe. Dzięki temu, że dziewczyna która adoptowała ode mnie kota ma już pod opieką właśnie dziecko tej kotki, poznałam jej historię. Nie miałam najmniejszych skrupułów żeby ją stamtąd zabrać. Kotka jakiś czas pobędzie w Koterii ponieważ jest chora (chyba przewlekły katar, ma brzydkie oczka, świszczący oddech, eh...), potem zostanie wysterylizowana. No i oczywiście szuka domku...



2. Tę trikolorkę jakiś babsztyl przyniósł do Koterii przedwczoraj i porzucił

(a miała ją od małego). Podobno nie jest sterylizowana. Jest urocza, straaaasznie miziasta i bardzo smutna w tej klatce. Mało mi serce nie pękło, tak strasznie płakała... Jest śliczna...




Nie mogłam im zrobić dobrych zdjęć, bo tak się wierciły do głaskania
