Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sie 18, 2009 17:35

:smiech3: :smiech3: :smiech3: :smiech3: :smiech3: :smiech3: :smiech3:

ka.rolka

 
Posty: 22
Od: Pon maja 25, 2009 14:17

Post » Czw sie 20, 2009 21:33

Witam
Chcialam tylko napisać że między chłopakami pełna harmonia, wspólne zabawy, spanie nawet jedzą z jednej miski. Cieszę się, że poszło tak szybko. Dziękuję za wsparcie i pozdrawiam

Ramzi

 
Posty: 33
Od: Wto lut 03, 2009 1:44
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto wrz 08, 2009 7:34 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

To może i ja opowiem o kocich rekordach w aklimatyzacji:
Rezydentka-Morka,2 latka,przyzwyczajona do swobody jedynaczka od 3 dni ma kolegę- 5 miesięcznego kocurka bengalskiego,Nemesa.
Pierwszy dzień(popołudnie):
Nemes,po 12 godzinnej podróży schował się w szafie i syczy na wszystko,co się rusza.Morka ucieka na sam dźwięk syku,ale wyraźnie ciekawi ją to fukające stworzonko.
Dzień drugi:
Nemes poznaje nowy dom,na Morkę fuka i prycha(a gamę wydawanych dźwięków ma bogatą)Morka podchodzi na ok metr i stawia ogon "w szczotkę"
Po południu dystans zaczyna znacznie maleć,choć nadal malec robi "za groźnego"
Dzień trzeci:
Korzystanie ze wspólnej kuwety,młody wyjada rezydentce z miski,w domu "zabawa w berka"na 8 łap i 2 ogony,co jakiś czas mały jeszcze prycha,ale tak dla fasonu,za to już się nawołują z różnych części domu.A,wieczorem Nemes zaanektował łóżko Morki dla siebie,bo ona i tak śpize mną i TŻem.

Morka jest kotem dachowym i-patrząc po niej-nie spodziewałam się tak szybkiego porozumienia między nimi.A Nemes faktycznie zadziwia mnie umiejęnością błyskawicznej akceptacji nowinek w swoim życiu.
Oby tak dalej. :piwa:
ObrazekMorka i NemesObrazekObrazekObrazek

EwaNovi

 
Posty: 434
Od: Pt cze 26, 2009 12:32
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob wrz 12, 2009 22:22 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Czytałam wiele waszych relacji z dokacania,ale nie znalazłam w nich konkretnych porad. Mamy kotkę od 4 lat. Od tygodnia jest z nami młoda koteczka, którą córka znalazła na osiedlu. Była chora i po wizycie u weterynarza było jasne, że bez pomocy nie przeżyje. Trzeba było wziąć ją do domu, podawać leki, odkarmić, uwolnić od pasożytów. Teraz, gdy poczuła się lepiej, stanęliśmy przed dylematem - czy poradzimy sobie z opieką nad dwoma kotami. Na razie mają oddzielne miski i kuwety, więc sprzątania jest dwa razy tyle i oczywiście pilnowania, aby młoda nie pakowała się do kuwety starszej i nie wyjadała jej żarcia. Chciałabym wiedzieć, czy, jeżeli koty się zaakceptują (na razie starsza fuka, warczy itp.), to będą mogły jadać ze wspólnych misek każda według potrzeb? Jeśli nie, to jak je nauczyć aby sobie nie podjadały :?: To samo dotyczy kuwet. U nas w domu kuweta stoi w łazience. Jeśli będą dwie, to czy koty będą poznawały je po zapachu i każda będzie korzystać ze swojej :?: Bo na razie młoda ma kuwetę w innym pokoju, a i tak trzeba pilnować, aby nie wchodziła do nie swojej. Oczekuje na odpowiedzi na pytania gdyż mam duuże obawy, czy opieka nad dwoma kotami nie będzie zbyt dużym problemem i wobec tego lepiej poszukać domu dla tej małej "znajdy" POMOCY

anna.polinska

 
Posty: 2
Od: Sob wrz 12, 2009 21:57

Post » Nie wrz 13, 2009 13:39 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

anna.polinska pisze:Czytałam wiele waszych relacji z dokacania,ale nie znalazłam w nich konkretnych porad. Mamy kotkę od 4 lat. Od tygodnia jest z nami młoda koteczka, którą córka znalazła na osiedlu. Była chora i po wizycie u weterynarza było jasne, że bez pomocy nie przeżyje. Trzeba było wziąć ją do domu, podawać leki, odkarmić, uwolnić od pasożytów. Teraz, gdy poczuła się lepiej, stanęliśmy przed dylematem - czy poradzimy sobie z opieką nad dwoma kotami. Na razie mają oddzielne miski i kuwety, więc sprzątania jest dwa razy tyle i oczywiście pilnowania, aby młoda nie pakowała się do kuwety starszej i nie wyjadała jej żarcia. Chciałabym wiedzieć, czy, jeżeli koty się zaakceptują (na razie starsza fuka, warczy itp.), to będą mogły jadać ze wspólnych misek każda według potrzeb? Jeśli nie, to jak je nauczyć aby sobie nie podjadały :?: To samo dotyczy kuwet. U nas w domu kuweta stoi w łazience. Jeśli będą dwie, to czy koty będą poznawały je po zapachu i każda będzie korzystać ze swojej :?: Bo na razie młoda ma kuwetę w innym pokoju, a i tak trzeba pilnować, aby nie wchodziła do nie swojej. Oczekuje na odpowiedzi na pytania gdyż mam duuże obawy, czy opieka nad dwoma kotami nie będzie zbyt dużym problemem i wobec tego lepiej poszukać domu dla tej małej "znajdy" POMOCY


Po co właściwie pilnujesz, żeby koty korzystały z osobnych kuwet i misek? Możesz spokojnie zostawić koty bez nadzoru i pozwolić im samym decydować, w której kuwecie chcą się się załatwić. To samo z miseczkami (chyba że jeden z kotów jest na specjalnej diecie weterynaryjnej i musi jeść co innego). Mam 5 kotów i 3 kuwety, rozmieszczone w miejscach strategicznych. Jeżeli cała piątka jest na górze, wszystkie korzystają z tej samej kuwety. Nie zaobserwowałam, żeby któryś z kotów próbował zaanektować kuwetę tylko dla siebie. Nawet kiedy jeszcze były 2 koty i 2 kuwety, obie stanowiły wspólną własność.
Co do miseczek - na początku każdy miał swoją. Ale i tak, i tak wymieniały się, sprawdzały, czy sąsiad ma to samo lub pchały główki do jednej miseczki, podczas gdy pozostałe były pełne i czekały na głodny pyszczek. Kupiłam więc jedną dużą, płaską tackę i teraz jedzą razem.

Opieka nad dwoma kotami jest łatwiejsza niż nad jednym. Koty zajmują się sobą, bawią się, ganiają, więc Tobie odpadnie zabawianie znudzonego jedynaka. Nie będzie im smutno, kiedy wyjdziesz z domu. Korzystniej jest mieć w domu dwa koty... Korzystniej i dla zwierzaków, i dla Ciebie :lol:

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Nie wrz 13, 2009 21:46 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

vega36 pisze:Po co właściwie pilnujesz, żeby koty korzystały z osobnych kuwet i misek? Możesz spokojnie zostawić koty bez nadzoru i pozwolić im samym decydować, w której kuwecie chcą się się załatwić.


Słyszałam, że kot potrafi obrazić się na swoją kuwetę i przestać z niej korzystać, jeśli inny zwierzak zostawi tam swój zapach. I dlatego starałam się nie dopuszczać do takiej sytuacji. Ale może rzeczywiście nie ma takiej potrzeby.

Bardzo mi pomogła Twoja odpowiedż. Chętnie przeczytam jeszcze inne, jeśli się pojawią. :D

anna.polinska

 
Posty: 2
Od: Sob wrz 12, 2009 21:57

Post » Czw wrz 17, 2009 19:07 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Jestem nowa na forum, choc koty mam od dawna ;) To moje kolejne dokocenie ( świetne okreslenie :)), ale tego sie najbardziej boję. Mam 2 rezydentów: 11 letnia Kubusię i 4 letniego Kajtusia. Kubusia jest rozsądna, spokojna kotką ( nie licząc skłonności do zabawy z ludźmi), Kajtus jest postrzelonym, władczym i egocentrycznym kocurkiem. Trafił do nas jako 2 miesieczny kociak - samowładnie i samołapnie :D . Nie myslałam, że mały kot może isc za obcym człowiekiem taki szmat drogi...Był działkowcem, ale na pewno krótko - ktos go wyrzucił z domu. Przypuszczam, ze za wredny charakter :? Śliczny, jak z obrazka, biało-rudy, prązkowany kociak z rózowym noskiem i szelmowska mordka :1luvu: Głosno mruczący i prowokujący do przytulanek. A w rzeczywistości - złowroga bestia, gryząca z rozkosza wszystkich, którzy do niego podeszli. :D Z rozkosza, bo mruczał cały czas ...Plastry na nosach ludzi, szramy na kocich pyszczkach...2 miesieczny kociak zdominował 2 dorosłe kocice, którym rzucał sie do gardła :evil: Na młodszą, Maciusie, urzadzał regularne polowania, wpedzając ją w depresje. Ze starszą - ułozył sie zbrojny rozejm, a i tak kotka została wyraźnie zdominowana. Był problem z jej depresja, znaczeniem, sikaniem. Po sterylizacjach wszystko sie jako tako uspokoiło - kotka niestety czasem sika, kocur ja czasem goni...Ponad rok temu odeszła Maciusia, dziwne, jak pusto zrobiło sie w domu bez szarego, cichego kota, który skradał sie, jak na polu minowym... :cry:
Ostatnio postanowilismy zaadoptowac kolejnego Macka - ok 2 letniego kota z rynku. Jedni go dokarmiaja, inni pedza, a on jest taki ufny...No i sie zaczeło. Kajtus sie wscieka, ze inny kocur ( wkrótce kastracja) łazi po jego terenie. I że sie go wcale nie boi :D Kajti to najwiekszy bohater w okolicy- tak gromko wygraza spod łózka, tak sie jeży...A jego wrzask typu: ratunku, urwał mi ogon! w sytuacji, gdy Maciek siedzi o 2 metry od niego - juz stawiał nas na nogi :) Kubusia ucieka, wyraźnie sie boi. Juz się zdarzyło, ze kropelkowała w czasie biegu :oops: I tego boimy sie bardziej, niz urazonego ego Kajtka...Stąd felloway w kontakcie i sprayu, separowanie kotów, potem mieszanie zapachów, próby wspólnego karmienia, zamówione krople Boscha ( chyba tak ;))...
Dlatego czytam i czytam, jak poradzili sobie inni. By nabrac otuchy, by sie upewnic, ze to normalne, ze sie dotra...Nie licze na wielka miłośc i mycie sobie pyszczków, ale choc rozejm...? Maciej jest spokojnym, rozsądnym kotem, co nie atakuje, ale w kasze sobie dmuchac nie da. Nie ustepuje Kajtkowi, jodłując z modulacjami, jak Pavarotti :ryk: Gorzej, że jak go Kajtek wkurzy, to mimowoli i przerazonej Kubusi sie oberwie jakis syk czy gonienie...A nasza babcia nie powinna tak się denerwowac...
Jutro minie tydzien, moze bedzie lepiej...?
Obrazek, Obrazek, Obrazek,
Maciusiu, malutka, pamiętamy Cię!

Kaliana

 
Posty: 92
Od: Pon wrz 14, 2009 20:32

Post » Wto paź 20, 2009 13:53 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Anubis był u mnie przez prawie dwa tygodnie. Po kilku weekendowych wizytach już niepotrzebna jest druga kuweta (koty korzystają z jednej), bawią się razem, choć gdy A. jest już padnięty (a B. oczywiście ma o wiele więcej energii), to włazi pod łóżko i syczy na małego. Ale raczej "daj mi święty spokój" niż "nienawidzę cię" :)
Suche dostają w jednej misce, mokre każdy osobno (bo różne karmy dostają), które sobie nawzajem podżerają :D

Rezydent jest bardzo zazdrosny, gdy mały leży u mnie na brzuchu i mruczy, domagając się miziania, czarny włazi na łóżko i robi promenadę niedaleko, wyciągając małego do zabawy. Ale nie dlatego, że ma na nią ochotę, tylko z zazdrości o kociaka (nie o mnie :D).

Ogólnie - jest dobrze. Ale moja sytuacja jest nieco inna - kociszcza nie mieszkają razem na stałe.

Aelirenn

 
Posty: 19
Od: Pt sie 25, 2006 14:27

Post » Śro paź 28, 2009 17:06 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

No to ja też może coś skrobnę. Mamy w domu kotkę imieniem Paine (forumowa kotka, jedna z Diabolos Rozrabiacos) od lipca. Ma teraz około 6-7 miesięcy z tego co wiem. Wczoraj rano "dokoptowaliśmy" jej towarzyszkę: 1,5 miesięczną Lunę. Przez cały dzień i całą noc było tylko PRYYYCH ze strony Paine i WRRR ze strony Luny (nie wiedziałem, że takie małe kotki potrafią tak WARCZEĆ O.o Gorzej niż mój świętej pamięci doberman - Dan). Oprócz tego Paine "nawalała" w głowę Luny... sprawdzając chyba jej wytrzymałość...

Z braku innych możliwości dziewczyny musiały dzisiaj zostać razem w jednym pokoju. Mamy jedną kuwetę, a nie mogliśmy zostawić jednej bez miejsca na kupkę, więc obie były zamknięte w jednym pomieszczeniu. Zrobiłem to z ciężkim sercem bo Paine jest raczej nie przewidywalna i bałem się, że może jej zrobić krzywdę, ale dzisiaj po powrocie z uczelni doznałem szoku...

Oczywiście Luna najpierw schowała się pod biurko, bo nadal boi się trochę ludzi (nic dziwnego, bo jeszcze wczoraj była z mamą i bratem, a dzisiaj tylko dwa straszne wielkoludy i okropny czarny potwór :P). W każdym razie jak już poczuła się trochę bezpieczniej i wyszła to Paine zaraz za nią pobiegła i TRRR! (Paine nie miauczy... albo nie potrafi, albo nie lubi... wydaje z siebie tylko coś w rodzaju głośnego mruczenia, które brzmi jak TRRR... w każdym razie oznacza to zadowolenie)

Bardzo się cieszę z tego powodu, bo naprawdę bałem się, że Paine może maluszka nie zaakceptować. I tak jeszcze się na nią "czai" trochę, ale przynajmniej się bawią. Szkoda, że Paine nie zdaje sobie sprawy z maleńkości tego stworzonka, bo jest trochę zbyt... żywiołowa... i upodobała sobie skakanie na plecy Luny. Ale jak jest zbyt brutalna to ją odciągam, więc chyba w końcu zrozumie... mam nadzieję :P

Nergal

 
Posty: 70
Od: Czw lip 23, 2009 23:06

Post » Pt lis 06, 2009 18:58 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Moja Sara i Sylvia nie pogodziły się :cry: Sylvia nie atakuje Sary ale nadal ciągle na nią syczy :cry: Wyjeżdzając na studia musiałam zabrać Sarę ze sobą a Sylvię zostawić u rodziców z tego względu, że Sylvia zaczeła być bardzo nerwowa. Nie można było ją pogłaskać, sikała wszędzie i ciągle syczała (na każdego). Po 3 tygodniach od zabrania Sary wszystko u Sylvi wróciło do normy. Teraz będą się widziały tylko na święta.

Dzisiaj zaadoptowałam 2 miesięczną kotke (Sarze strasznie się nudziło samej w mieszkaniu). Sara zaczeła na nią syczeć..... to dopiero pierwszy dzień ale martwię się co będzie dalej, żeby nie było tak jak z Sylvią...

może ja robię coś nie tak ? :(

Kiki022

 
Posty: 253
Od: Czw lip 23, 2009 20:22
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 25, 2009 7:42 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Do psa-staruszka i 1,5 rocznej Luli 5 dni temu dołączyła 2-3 miesięczna koteczka.Pies pogodził się już z nowym domownikiem zresztą większość czasu przesypia ale Lulka nie chce odpuścić.Przeniosła się ze spaniem do drugiego pokoju na szafę,mniej je i ciągle syczy jak mija malutką.Koteczka chyba jej się nie boi,zachęca do zabawy,ale Lula nie daje się przekonać.Wiem,że to musi potrwać zanim się uspokoi ale martwi mnie co innego.Otóż malutka sika na pościel,na kanapy.Do kuwety też chodzi,wkładam ją kilka razy dziennie i tam też się załatwia.Nie wygląda na zestresowaną,bawi się,mruczy jak traktorek,mizia się,jest wesolutka jak szczygiełek.Podobno w DT nie sikała.Co może być przyczyną?Kuweta wspólna.

teresa1950

 
Posty: 297
Od: Wto gru 16, 2008 9:54

Post » Nie lut 28, 2010 22:32 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Widzę,że temat dawno umarł ale może ktoś tu jeszcze zagląda :)
Potrzebuję ratunku..otóż mój 8 miesięczny rezydent strasznie atakuje mi maluszka..Maciuś urodził się 4 stycznia a ja mam go od piątku..jest maleńki i nie bardzo wiem jak mamy się zachowywac podczas prób "zabawy",ataku :?:
Czesio podgryza maluchowi ogonek,łapki,czasem mu zagląda w podwozie..no ale dochodzi też do grozniejszego podgryzania brzuszka czy szyjki..zdarzyło się,że miał go brzuszkiem w pysku i oczywiście odrazu interweniowaliśmy,ale po takiej akcji ciężko mi ich znów do siebie dopuścic..
Na początku Maciuś był w klatce,ale piszczał strasznie więc teraz jest ulokowany w kuchni(bo co to za życie w klatce)
Wydawało by się,że Czesio nie ma złych zamiarów bo nawołuje go po swojemu,miauczy,grucha..no ale...
Stąd też moje wątpliwości..nie wiem czy Czesio kotka nie zagryzie,maluszek jest naprawdę słabiutki w porównaniu z rezydentem bo nie wykarmiony przez kotkę no i ten jego wiek też mówi sam za siebie..
Na ile "pieszczot" mogę rezydentowi pozwolic :?:
Już sama nie wiem jak sie mam zachowac..nie za bardzo chcemy oddac spowrotem kociaka(choc mozemy),a z drugiej strony nie chcemy,żeby Maciusiowi stała się krzywda..takie ciągłe odganianie ich od siebie nie przyniesie raczej pożądanego efektu..A ja mam po prostu serce w skarpetkach jak widzę Czesia przyjmującego pozycję "atak"..pomóżcie mi proszę :(
Z góry dziękuję i serdecznie pozdrawiam :)
Ola

CzesiOIMaciuś

 
Posty: 2
Od: Nie lut 28, 2010 15:14

Post » Wto mar 02, 2010 16:11 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

U mnie przybywały koty dorosłe. Też było różnie.
Jeśli te ataki wyglądają niebezpiecznie, to izolowałabym na razie kotki.
Niech sobie podają łapki pod drzwiami.
Ale możliwe, że to tylko zabawa - zapasy, podgryzanie.
Może twój rezydent zapomniał o delikatności - bo był sam. :roll:
A maluszek szybko urośnie... :mrgreen:
I zobaczymy, kto będzie silniejszy... :mrgreen:

-Anula-

 
Posty: 1453
Od: Pt kwi 20, 2007 14:58
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 02, 2010 19:37 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

U nas od adopcji Oliwki minęły ponad 3 miesiące i sytuacja jest teraz zupełnie inna.Złość Luli trwała prawie 2 tygodnie,potem z dnia na dzień było coraz lepiej.Zaczęło się od wąchania,później mycie uszu,przytulanie się.A w czasie zabawy piorą się aż kłaki fruwają.Interweniuję bardzo,bardzo rzadko,kiedy widzę,że przeginają i może się którejś stać krzywda.Maluszki rosną bardzo szybko,nawet się nie obejrzysz jak będziesz miała podrostka. :ok: :ok: :ok: :ok:

teresa1950

 
Posty: 297
Od: Wto gru 16, 2008 9:54

Post » Wto mar 02, 2010 19:41 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

-Anula- pisze:Jeśli te ataki wyglądają niebezpiecznie, to izolowałabym na razie kotki.
Niech sobie podają łapki pod drzwiami.

Też bym na razie koty izolowała, pozwalając tylko na wąchanie i "łapkowanie" przez drzwi. Mały jednak jeszcze jest bardzo mały i nie ma szans na odparcie ataków, nawet jeśli nie są rzeczywiście agresywne. Za kilka tygodni podrośnie i będzie mógł nawiązać równą walkę ;)
ObrazekObrazek

coztego

 
Posty: 642
Od: Czw cze 29, 2006 19:22

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 185 gości