Tweety pisze:Na razie nie mam dobrych wieści o Jerrym, wedle pierwszych badań jest to białaczka, morfologia i biochemia - wszystko poniżej normy. Osoby, które adoptowały rodzeństwo Jerrego niech bacznie przyglądają się swoim podopiecznym
Biedny Jerry...

Od razu po tej informacji popędziliśmy z Malwinką do weta - już po teście - wyszedł negatywnie!

Za trzy tygodnie powtórka (więc drugie szczepienie się trochę odwlecze), ale podobno na 96% jest zdrowa (tak to oszacował wet w tym konkretnym przypadku). Uff...
Malwinka zmieniła się nie do poznania. Waży już 1,05kg! Odkąd minęły problemy jelitowe, w małą wstąpił istny diabełek.

Już nie jest apatycznym kanapowcem, dopiero teraz po raz pierwszy pokazała swój prawdziwy charakterek.

(Bidusie już widać od bardzo dawna ten brzuszek musiał boleć i pewnie dlatego wcześniej była taka dziwnie "spokojna"

). Goni, bryka, świruje i łobuzuje za całe stadko!

Gryzie w tyłki obie prawie pięciokilowe koteczki i pogania do zabawy!

Ciągle prowokuje je do zapasów i innych figli. Niesamowite rzeczy się tu dzieją.

Przezabawnie to wygląda, jak takie dwie dorosłe dorodne kocice są gonione przez taką kuleczkę.
Ma ogromny apetyt (już nie jest na diecie jelitowej), wreszcie zaczęła się lizać (bo wcześniej to ledwo co...). Mamkuje jej Kichocia, nasza tymczaska. Bardzo często śpią przytulone, Kichocia wylizuje małej futerko i cierpliwie znosi jej wybryki. Prześlicznie razem wyglądają.

Z Zuzią (naszą koteczką) też już się całkowicie dogadały.
Na szczęście, miziankowość jej zupełnie przy tym nie przeszła. Potwornie kochany z niej kociak!

Trzymamy mocne kciuki za Jerrego!!!
