Strasznie to smutne. U mnie maluchy nie zagrzeją miejsca, ludzie się dosłownie biją o nie! Wczoraj przyjechała para młodych ludzi po Misieńkę (chyba, tak mi się przynajmniej zdaje, bo mi się po przyjeździe pomyliło, która jest która - w każdym razie tą troszkę większą z białą kropką) - trochę niedoświadczeni, ale z dobrym nastawieniem, słuchający uważnie i zadający pytania i ogólnie sprawiający wrażenie pozytywne, więc oddałam im Misię. Dziś przyjeżdża Pani z Pruszkowa, która zakochała się w Mrusi i przez telefon rewelacja - sama o zabezpieczeniu balkonu mówiła, o toksoplazmozie poinformowana należycie itd., bardzo mi się spodobała i myślę, ze Mrusia bylaby zadowolona. Kciuki mile widziane. Niestety Krochmalka kiepsko znosi tymczasy, jest strasznie zdenerwowana i próbuje je bić. One są małe i spokojniutkie, nie wdają się w bójki na szczęście, więc jest względnie ale z dorosłym chyba by nie przeszło.

Siostra mówiła o tymczasie dla Małej Kawki, ale nie teraz, bo jej kot jest w trakcie szczepien i uodparniania, więc dopiero za jakieś trzy tygodnie można.