Mam trzy tymczasy, więc muszą mieć w sumie wspólny wątek.
A teraz uwaga! Alek wczoraj do mnie podszedł, tzw. głównie do miski, nad którą się pochylałam, ale co tam

z podniesionym ogonkiem

nie skusił się na twarożek, i nie pozwolił dotknąć, ale podszedł, podszedł

jak normalny kot

coś czuję że ta bura "skorupka" pęknie, i zobaczę miziastego Alka

może nawet takiego jak Kay

ale, to dłuuuuga droga

jeszcze nigdy nie miałam takiego kota, tzw. tak mocno strachliwego, domowego, kota po przejściach. Bo widać że Alek był bity

i to chyba mocno

dzikusy oswaja się zupełnie inaczej, one najczęściej nie są krzywdzone przez ludzi, tylko się ich boją, bo nie wiedzą co im ludzie chcą zrobić, nie wiedzą co to głaski... czyż nie?

ale Alek jest inny, on nie jest dzikusem, tylko skrzywdzonym przez los kotem

Niki też jest chyba w typie Alka
