Łódź 167+315+330 - bezsilność - koci szkielecik...

annskr pisze:
andorka pisze:Żeby tak wszędzie wszystko sprawnie szło...

Pomarzyć.....

Ostatni telefon - prośba o pomoc w sterylce 40 kotów, zdjęć nie wolno robić, adresu nie podadzą, pojechać obejrzeć nie wolno... to jak pomóc?

Wsparcie duchowe na odległość lub przelew pieniędzy na konto za rachunek u weta :evil:

krzsztof pisze:
annskr pisze:Ostatni telefon - prośba o pomoc w sterylce 40 kotów, zdjęć nie wolno robić, adresu nie podadzą, pojechać obejrzeć nie wolno... to jak pomóc?

Wsparcie duchowe na odległość lub przelew pieniędzy na konto za rachunek u weta

Wiesz, ludzie się wstydzą, tylke kotów to nie powód do dumy (wiem coś o tym :oops:

), szukają pomocy, boją się sesnacji ich kosztem - rozumiem to.
Gdyby chodziło o 2-3 sterylki, no 5, może jakoś by się pieniądze nawet na tych warunkach wyszarpało, ale na 40? To kilka tysięcy zł.

Siostra tej zakoconej pani deklarowała dowożenie kotów na zabiegi, zdjęcia kotów, nie ludzi, mieszkania czy domu, nie do wywoływnia sensacji. Zobaczymy.

Źle na to spojrzałem przepraszam jeżeli kogoś uraziłem, nie pomyślałem że problem tkwi głębiej.....ale 40 kociaków....czy one są znajdy ...czy też z miotów Pani kotów...Bo jeżeli to pierwsze :oops:

bije czołem przed oddaniem Pani.....jeżeli to drugie.....To czemu dopiero teraz sterylka czemu nie jak było ich dwa....pięć

annskr pisze:
krzsztof pisze:
annskr pisze:Ostatni telefon - prośba o pomoc w sterylce 40 kotów, zdjęć nie wolno robić, adresu nie podadzą, pojechać obejrzeć nie wolno... to jak pomóc?

Wsparcie duchowe na odległość lub przelew pieniędzy na konto za rachunek u weta

Wiesz, ludzie się wstydzą, tylke kotów to nie powód do dumy (wiem coś o tym ), szukają pomocy, boją się sesnacji ich kosztem - rozumiem to.
Gdyby chodziło o 2-3 sterylki, no 5, może jakoś by się pieniądze nawet na tych warunkach wyszarpało, ale na 40? To kilka tysięcy zł.

Siostra tej zakoconej pani deklarowała dowożenie kotów na zabiegi, zdjęcia kotów, nie ludzi, mieszkania czy domu, nie do wywoływnia sensacji. Zobaczymy.

"Tyle kotów to nie powód do dumy"......zależy skąd ma sie te koty jezeli uratowane z ulicy to nie tylko powód do dumy ale przykład dla innych że można pomagać tym stworzeniom które same pomóc sobie nie potrafią i że nie przechodzi się obojętnie obok krzywdy i nieszczęścia kociego świata.......jeżeli zaś ma się tyle kotów ze źle zrozumianej miłości do zwierząt czyli z własnych miotów to świadczy tylko o nie wiedzy lub o niechęci do działań zapobiegania takiej sytuacji........Nie znamy się ale wiem że w Twoim przypadku "minka" ze wstydem jest nie na miejscu ...wstydzić mogą się tacy jak ja......"kibice"
Przepraszam za marudzenie na wątku ale mnie to ruszyło :oops:

Aniu - dopiero dzis polecialo... jak uda nam sie zdzwonic, to opowiem jakie zabawne problemy byly po drodze

Koniecznie się zdzwońmy, potrzeba mi trochę śmiechu

zgłosiła się do nas Pani z prośbą o pomoc
"Witam. Chciałam prosić o pomoc w sprawie kotów, które znajdują się u mojej sąsiadki. Mieszkają tam w starej stodole, nie wiem dokładnie, ile ich jest, myślę, że kilkanaście. Sąsiadka je dokarmia, ale nie dba o ich rozrodczość, przez co jest ich coraz więcej. To ja mam z nimi problem, staram się szukać domów dla kociąt, przygarniam niektóre, wysterylizowałam trzy kotki. Obecnie mam w domu już osiem kotów, ponieważ oprócz 5 mieszkających ze mną wcześniej "wprowadziła się " kotka z dwoma kociętami dwa tygodnie temu. Nie jestem w stanie przygarnąć kolejnych kotów, sąsiedztwo staje się coraz bardziej uciążliwe, a ja czuję się coraz bardziej bezradna. Proszę o pomoc"
mieszka pod Łodzią dostaje co roku kilka kocich prezentów
teraz te maluszki szukają domu

tyle wiemy o młodzieży: Kocie rodzeństwo szuka domu, razem lub oddzielnie
Kocurek i kotka, które urodziły się w lipcu 2009 szukają domu na zawsze.
Są dziećmi podwórkowej kotki, więc powoli uczą się że człowiek jest dobry.
Kochają zabawę, dobre jedzenie i znają wszystkie kocie prawa: śpią na łóżku, żądają posiłku i mruczą jak szalone.
Są po wizycie u weterynarza, są odrobaczone i zaszczepione, mają własne książeczki zdrowia.

W weekend kilka kociaczków pojechało do swoich własnych domów - życzymy im dużo szczęścia :ok:

, a sobie - kolejnych takich weekendów :wink:

Bolo – skutek chodzenia na piechotę

dwa ostatnie Lamparcie kociaki

i czarno-biała maleńka dziewczynka do Bordo - ze ślicznej trójeczki

Sokolnickie koty do sterylek - fotki z łapanek:

W sobotę odebrałam łapki i wyrazy wdzięczności :wink:

, pan z sąsiadami ciągle próbują łapać piątego kociaka i wygląda na to, że łatwo nie zrezygnują. Musiałam też złożyć uroczyste zapewnienie, że jak pojawią się kolejne niewysterylizowane koty, pomożemy.

W weekend zostały złapane i dowiezione na sterylki cztery kotki:

kotka z Chopina, mama pęczka kociaków
kotka spod kościoła na Retkini, złapane przez Bordo
szylkretka spod Hotelu Mazowieckiego, mam Belli i Edwarda
kotka z Radogoszcza, mama czarnych wścieklaków

I „nówki”

czarna Czikita i bura Makita z Kochanowskiego, panie łapią jeszcze coś czarno-bialego

Czarniutkie i ponoć wściekłe (pogryzło p.Elę i lekarkę) rodzeństwo z Radogoszcza, w dt chłopiec dał mi się spokojnie wziąć i głaskać. Trwają poszukiwania trzeciego – bo karmicielkom wydawało się, że są trzy maluszki. Lepsze zdjęcia będą, jak maluszki zechcą pozować:

„coś” spod kościoła na Retkini, złapane przez Bordo, zdjęcia będą.

W sumie owocny weekend, choć w miejsce czterech wyadoptowanych kociaków pojawiło się 5 nowych z perspektywą na jeszcze trzy

.
Mnie najbardziej cieszą jak zwykle sterylki - jako docelowe rozwiązanie problemu

I jeszcze - dziękujemy bardzo Jolubuk5 :king:

za dwa rewelacyjne styropianowe pudła - pojechały do Bordo, tam potrzeba jeszcze kilka, panie z Radogoszcza i Julianowa na razie mają wystarczającą ilość kocich budek.

nie można przerobić "tego materiału", :ok:

za to, co robicie, Aniu :1luvu:

Hanulka pisze:nie można przerobić "tego materiału"

Hanulka, jest lżej niż w zeszłym roku, przynajmniej tam, gdzie większość wyciachana.
Oby nie było gorzej...

Z Żytniej żaden karmiciel się nie odezwał?

Kolejny potrzebujący kot...
Biało-rudy, jajeczny, ruszają mu się wszystkie zęby.... Wypadł z okna? skopany?

Na razie umawiamy w lecznicy badania + ew prześwietlenie, potem leczenie, kastracja.
Pani, która go znalazła na razie da mu dt...

Kot z ul.Broniewskiego (poz.24 listy zwierzaków leczonych), długo leczony, już zdecydowanie lepiej,. nie ma białaczki (był test), przygotowuje się do kastracji.