Ehh... Nie od razu wiadomo było, że Monika kota odda na 100% Ale po kilku wypowiedziach już można było odnieść takie wrażenie
Szkoda kota, serce mu pewnie będzie pękać, psychika siądzie...cholera, nie chciałabym się znaleźć na jego miejscu
Nikt nie powiedział, że łatwo jest mieć kilka zwierzaków, ale problemy da się rozwiązać, albo chociaż zminimalizować na tyle, żeby móc spokojnie je przeżyć... wystarczy CHCIEĆ a nie upierać się przy swojej decyzji, nie wiem czy w celu udowodnienia, że ma się rację, czy może przez to, że nie lubi się jak ktoś inny mu dyktuje co ma robić, a może przez to że Monia się po prostu boi przyznać do jakiegoś błędu, który już popełniła (znacznie mniejszego pewnie od tego, co ma zamiar zrobić).
Mówię wam po trochu z własnego doświadczenia, bo sama upierałam się przy nie do końca mądrych i przemyślanych decyzjach jak miałam 10-11 lat

tylko dlatego, że chciałam pomóc jakiemuś zwierzakowi czy po prostu mieć nowego towarzysza w postaci zwierzaczka...
Ale za to nigdy nie zdecydowałabym się na oddanie ot tak sobie żadnego zwierzaka...
Mimo wszystkich problemów, marudzenia rodziców żebym jakiegoś zwierzaka oddała, czy uśpiła (w przypadku chorych zwierząt), nie dawałam za wygraną i takie wyzwanie jakoś jeszcze bardziej mnie nakręcało do rozwiązania problemu a nie pozbycia się go (szkoda, że nie widać tego u Moniki

).
Co do pisania w "specjalny" sposób, to jest to bez sensu... dziewczyna ma 14 lat, nie 4, rozumie, co piszemy jeśli tylko chce to zrozumieć. Nie jest głupia, niedorozwinięta czy coś... po prostu być może się zagubiła...czy to w problemie, czy w charakterze.
I nikt z nas jej w tym nie pomoże...tylko ona sama. Nasze rady i rozmowy są drugoplanowym zadaniem.
Na miejscu pierwszym jest chęć rozwiązania problemu, powiedzenia sobie, że potrafię i muszę, bo kot na mnie liczy, ja jestem za niego odpowiedzialna.
Monika, nie daj się problemom, każdy z nas tutaj trzyma za Ciebie kciuki i wie, że potrafisz kotu pomóc...pomagałaś tymczasom - super- ale to był malutki kroczek do pomocy zwierzętom, teraz większy krok- pomoc SWOJEMU kotu, który ma problem (bo to nie tylko uciążliwe dla Ciebie, dla kota to o wiele gorsze przeżycie na pewno).
Jeśli kochasz koty i zwierzęta w ogóle, potraktuj te wyzwanie jako próbę, jeśli ją zdasz, zrobisz wielką zasługę kociemu światu...bo pomagać kotom, które szukają domu to jedno...a zapobiec temu, żeby kot szukał domu to drugie. Jakby wszyscy starali się rozwiązać problem zamiast się go pozbywać i jakby wszyscy byli na tyle odpowiedzialni żeby się kotów nie pozbywać, kociarnia na forum byłaby o połowę mniejsza i wyglądałaby zupełnie inaczej.
Monia, rozumiem, że chcesz pomagać zwierzętom, ale na zdrowy rozsądek, zrób sobie przerwę...pomogłaś już kilku kotkom, z tego co widziałam, teraz czas pomóc swojemu i poczekać, aż będziesz miała lepsze warunki na tymczaski.
Jak bierzesz kotka na tymczas, nie tylko on jest zestresowany, inne zwierzęta również...nie tylko ten "agresywny" kot, ale wszystkie inne.
Jest takie mądre powiedzenie, "Chcesz zmienić świat? Zacznij od swojego podwórka [siebie]."
Co do forumowiczów, mi też się zdarzyło dostać kiedyś burę za jakąś głupotę na forum...przez sporo czasu przestałam tu zaglądać, albo tylko czytałam a nic nie pisałam, ale w końcu zrozumiałam, że forumowicze mieli często rację, a ja tego nie widziałam... po pierwsze dlatego, że automatycznie zamykamy się na to, co mówią ludzie, gdy pokazują nam nasze błędy, po drugie przez ton wypowiedzi.
Z drugiej strony nie dziwię się wcale, bo mnie też krew zalewa często jak widzę ludzką głupotę czy brak wiary we własne możliwości. Na tym wątku też napisałabym "brzydkiego" posta, nakrzyczałabym itd. gdybym w międzyczasie nie poszła zrobić sobie herbaty

Jedna rada dla wszystkich - zachować spokój. I w impulsywnych decyzjach i w wypowiedziach
Przepraszam za tak długi i trochę zamotany post, rozgadałam się troszkę
Mimo wszystko, Monika, proszę przeczytaj co napisałam
Monika, jak będziesz chciała pogadać, czy będziesz miała jakikolwiek problem, pisz na gg czy pw - jak mogę, pomogę...albo chociaż pogadamy