Póki co bez zmian. To znaczy Pysio jest lekko na dystans ale podchodzi i jęzorkiem nadal bada. Hopci się bardzo podoba. Lilunia się boi. Reszta na razie też z dystansem.
Rubenal dajemy cały czas, ale u Liluni po miesiącu podawania wyniki się pogorszyły zamiast poprawić

dlatego panikowałam

Jeszcze 3 tygodnie i sprawdzamy krew.
A moja prywatna Roxi ma przeziębiony pęcherz. W weekend otworzyłam balkon. Marusia z panem Malutkim wskoczyła na drewniany stolik i jest ok, a Roxi postanowiła usadowić dupencję na kamieniu. A ponieważ ma mało rozgarniętą pańcię to zamiast zostać przemieszczoną na stolik lub do domu - pańcia się ucieszyła, że Roxi odważyła się wyjść (bo mała miała od zawsze obawy co do balkonu - odkąd do mnie trafiła podchodziła do kwestii balkonu jak do jeża). Tak więc teraz maleńka kropelkuje zamiast siusiać. Dostała wczoraj zastrzyk z antybiotyku, bo tolfedyna nie pomogła. A ja najpierw sama "gołym" dupskiem usiądę na kamieniu i jak mi nic nie będzie to dopiero wtedy wypuszczę Roksiulkę. Ech... zawsze powtarzałam, że sama kota bym sobie nie dała do adopcji...

Dobrze, że chociaż domki tymczasom potrafię dobrze wybierać

mam swoją głupotę jako odnośnik i "porównalnik"
Dziś po pracy jadę do Mamuśki i tymczasowego stada. Zobaczę wtedy na żywca reakcje na fontannę i będzie sesyjka głaskania cykorów
