» Nie lis 22, 2009 11:47
Re: Paluch:promujcie bazarek,od tego zalezy los kolejnego kota
a ja bym powiedziała, że to, co pisze ARKA jest realistycznym obrazem. I uczciwym. My z mamą, chociaż mamy DT też nie dajemy 100% gwarancji idealnego zdrowia naszych podopiecznych. Bo choc robimy regularne badania, choc dostają najlepszą karmę jaką jestesmy w stanie zorganizowac i zapewniamy im profilaktyke a na wstepie każdy jest testowany (z wyjątkiem FIP bo nie znalazlam testu w 100% pewnego) to caly czas jest ryzyko. Nigdy nie wiemy, co dany kot przeżyl zanim do nas trafil, jakie ma genetyczne obciążenie. I zgadzam się ze zdaniem, że stały domek decydując się na kota MUSI brac pod uwagę koszty i koniecznosc samodzielnego leczenia kota. My zawsze o tym mowimy potencjalnym domkom. To, że częsc sie wycofuje i szuka idealnie zdrowego z "gwarancją" nie zmienia nic. Dlatego bo na każdy taki domek, przypada też inny - realny, który zdaje sobie sprawe z zagrożeń albo je po rozmowie z nami akceptuje. Taki domek u nas ma Siwa, u której pojawily sie guzki i alergia dwa lata po adopcji. Ten domek długo z nami rozmawial o "wlasnym komforcie" o tym, jak sobie poradzic w przypadku choroby. Teraz wspieramy ten domek tylko informacyjnie i emocjonalnie. Ale domek byl przygotowany przynajmniej informacyjnie i wiedzial co trzeba robic, jak sobie poradzic w pierwszych chwilach.
Drugi taki domek dowiedzial sie o możliwosci chorych nerek na tydzien przed adopcją (tuż po spotkaniu adopcyjnym - akurat przypadly badania profilaktyczne i podwyższona kreatynina) - uprzedzilismy o mozliwych konsekwencjach o tym, jak może wyglądac leczenie gdyby to bylo pierwszym sygnalem choroby a nie wynikiem chwilowego stresu. Domek uznal, że da rade i podola i kosztom i opiece nad dwoma takimi kotkami. Po adopcji na szczescie problem sie nie powtórzył, ale domek jest wyedukowany i chętny do konsultacji z zaufanymi wetami.
Ja na hasło domku, że kot ma byc zdrowy - informuję, że niestety w przypadku ŻADNEGO kota nie mam 100% gwarancji - moge jedynie zagwarantować, że w chwili obecnej nic nie dolega, że są zaszczepione i że mają taką i taką historię chorób lub problemów zdrowotnych z przeszlosci na co trzeba uważać w przyszlosci. Jest wiec tylko kwestia czy domek jest gotowy na najlepsze i najgorsze. I czego mu potrzeba (jakich informacji) by mógł swiadomie podjąc decyzje.
Tego samego oczekiwalabym gdybym ja brala do siebie jakiegos kota. Chyba dlatego, że ja też kiedys chcialam kota "zdrowego" - dostalam chorego na kk bez informacji jak sobie radzic, bez uprzedzenia. Domek Tymczasowy chyba bal sie że zrezygnuje, a ja bylam zla, że ktos kto sie zna na kotach znacznie lepiej niż ja, nie podal mi tej garsci informacji nie doradzil nie podpowiedzial, tylko zagwarantowal że kot jest zdrowy. Ja bylam wtedy początkującym kociarzem. Nie wiedzialam o kwarantannie itp. Zarazil sie mój drugi kot, który byl zaszczepiony, ale kk mutuje i szczepienie nie daje 100% gwarancji. Pół roku leczylam dwa koty. Zrobilabym dokladnie to samo (to znaczy zaadoptowalabym i leczyla przyjętą kotkę i kocura rezydenta), gdyby ktos powiedzial mi o kwarantannie, o możliwych problemach, na co zwracać uwagę itp., uswiadomił kompletnego wówczas laika.
Dlatego nie sądzę - przynajmniej z mojego punktu widzenia - by to, co pisała ARKA mialo zniechęcać odpowiedzialne domki.
Rozumiem, że cześć dokmów zrezygnuje, albo wstrzyma decyzje. Ale bedzie swiadoma sytuacji i może paradoksalnie oceni wszystkie możliwe ryzyka związane z adopcją i dojdzie do wniosku, że jednak da radę finansowo i organizacyjnie no i przede wszystkim - bedzie to decyzja na kilkanaście lat.
Kończąc przydługi wywód. Warto chyba w przypadku paluchowych kotó informować i o zagrożeniach i o tym, co na chwilę obecną wiadomo (czy przeszły pp/ czy są zaszczepione/ jakie może być ryzyko/ jak zachować sie po adopcji (na co zwracać uwage, co może być sygnałem choroby). Jestem potwornym pesymistą jesli chodzi o ludzi generalnie. Ale wielkim optymistą co do garstki domków, które co jakiś czas sie pojawiają szukając kociego przyjaciela i wierzę niezmiennie w to, że informacje i uprzedzenie o zagrożeniach to podstawa. Plus intuicja, o której pisano tu już wiele razy.
Tak wiec - ja osobiscie wierzę w mądrosc wyedukowanych i uswiadomionych na spokojnie domków. Taki domek wie i że w tej chwili ratuje kota (bo adopcja to zawsze ratowanie kociego istnienia) i jest spokojny, że da sobie rade.