Wczoraj nie było mi milutko i cieplutko, dołka złapałam paskudnego... Polcia znów zrobiła miękką kupkę, mimo, że dwa dni był spokój (nie zabrudziła się, a w kuwetce nie znalazłam żadnego podejrzanie miękkiego qpalka). Zaczęłam się zastanawiać, czy jest możliwe, że ona po prostu tak z tą kupką ma. Może karmiona w "poprzednim życiu" samymi śmieciami robiła twarde, czarne kamyki, a teraz właśnie wszystko się uregulowało i po prostu - robi miękko. Doszłam do wniosku, że chyba najlepiej będzie zrobić zdjęcie kupalka i wrzucić na forum.

Kupka wydaje się być normalna, tylko przy końcu jest miękka i brudzi dupkę. A Pola nie lubi zabiegów pielęgnacyjnych w okolicach portek. Jestem tak pogryziona i podrapana, że aż mi... przykro. Wiem, to głupie, ale czuję się tak, jakbym zaczęła kici przeszkadzać. Jakby ona doszła do wniosku: mam już wszystko, odczep się! Nigdy nie zadrapana i nie ugryziona przez żadnego z chłopaków, teraz wodę utlenioną i spirytus mam w bezustannym użyciu. Cieszę się, że nie wyadoptowałam tej kotki, bo przypuszczam, że po tygodniu znów wylądowałaby na ulicy. Jej zachowanie jest niestety wodą na młyn dla wszystkich nielubiących kotów, lub oczekujących, że kot będzie tylko tulił się i mruczał. Wiem o dwóch domach, które straciła, ale patrząc na nią zastanawiam się, ile ich było wczesniej. Ehh... smutno mi.