A ja mysle ze czasem pora sie poddac...
Wozenie kota w tym stanie po lecznicach... To tylko zadawanie mu niepotrzebnego cierpienia, stresu. Przeciez od jakiegos czasu jest coraz gorzej, mimo leczenia.
Zawsze trudno sie pogodzic z takimi faktami, decyzjami, zawsze chce sie zrobic cos jeszcze - ale czasem najlepsze co zrobic mozna - to pozwolic kotu odejsc spokojnie i godnie.
Niewydolnosc nerek i to co za soba niesie w koncowym etapie - nie zawsze powoduje widoczny bol. Zwierze nie musi miec dramatycznych objawow umierania zeby sie wiedzialo ze to juz koniec.
A z tego co ja czuje - to mysle ze Wicus juz sie ze wszystkimi chcialby pozegnac i spokojnie zasnac....
Bo przy niewydolnych nerkach w pewnym momencie przekracza sie granice przez ktora nie mozna juz wrocic.... Szczegolnie gdy choroba jest tak zaawansowana. To ze kot w takim stanie zwawo chodzi - o niczym nie swiadczy. Jak napisala Ryska - wiele kotow do ostatniej chwili chodzac udaje ze wszystko jest ok. A czlowiek lapie sie wszystkiego zeby sobie nadziei dodac. Niestety, to nie jest argument... To po prostu swiadczy o harcie ducha kocurka, o jego dumie wlasnej i silnej woli.
Ewik - ja mysle ze powinnas sie z kocurkiem pozegnac...
Kiedys sie jeszcze spotkacie.