no dobrze, juz piszę
ika6-przede wszystkim, nie strasz ludzi-nie ma teraz pp w schronie, była , ale juz na całe szczescie zostało po niej tylko wspomnienie-..cóz, co nie znaczy,ze np dzis, tfu, tfu jakis kociak jej nie przywlecze
Ogolnie uwaazam-ze branie do domów gdzie sa nieszczepione koty-kotów ze schronisk jest niebezpieczne i tyle
a wracajac do DT
schronisko katowickie ma podpisana umowe o wspołprae z fundacją.
I kot-idąc do kogos z nas na DT idzie pod opieke fundacjii.
potem zgłaszamy zmiane adresu-jak znajduje nowy dom.
Nie jest to chyba oficjalny DT schroniska o ktorym pisze ARKA
Wspólpraca układa nam sie bardzo dobrze, ale tez duzo kazda ze stron musiała w to wlozyc dobrych checi- po prostu.
Jest prawda ,ze schronisko od srodka, to zupełnie inne realia niz sie wydaje przychodzac do niego raz na jakis czas.
Schronisk w Polsce jest wiele, sa lepsze, gorsze, tragiczne i bardzo dobre.
Nasze jest z tych mysle srednich=bo do standartów zachodnich to nam daleko.
To jest tak,ze staramy sie dostosowac do realiów jakie sa i pomoc jak tylko sie da.
wszytskie koty na dzien dobry sa szczepione-wirusówki
i wszystkie sterylizowane.
super jest tez pomysł kierownictwa-na dawanie dla maluszków talonów na bezpłatna sterylizacje jak kociak dorosnie.
Bardzo to cenie-bo uwazam ,ze walka z rozmnazaniem jest chyba najwazniejsza.
koty na początku siedza w klatce, okrytej pleksi-zeby sie nie stykały, nie miesza sie kuwert i misek miedzy kotami.
Miski z klatek sa po myciu wirkonowane, za kazdym razem.
Kazda klatka, jak juz dany kot ja opusci jest dezynfekowana wirckonem.
W klatkach sa jednorazowe posłanka, wyzucane po kazdym kocie, nie prane.
Na kociarnie kot trafia zaszczepiony i wysterylizowany.
Ale jak przychodzi jakies swinstwo i to jeszcze w super sezonie, to naprawde-nic niczego nie mozna byc pewnym.
Na kociarni teraz mamy kk-prawie kazdy kot mimo szczepienia przechorował, ale wychodza z tego.Dostaja od nas-Fundacjii dodatkowo np betaglucany.sa na antybotykach jak trzeba.
Zmarł nam w czasie tego ,,zasmarkania,, jeden kot- ale on wczesniej juz przestał jesc-kot -jedynak.Za nic nie umiejacy sobie poradzic po prostu ze swoja psychika w schronie-i myśle,ze to go zabiło.
Nie wyobrazam sobie , przyznam,zeby na kk umierały masowo koty.
Testów miasto nie robi-ale nikt nam nie zabroni takiego testu zrobic w ramach prezenta dla kota

Jesli kot byłby pozytywny białaczkowo-a nie byłoby dla niego domu-mysle,ze zapadłaby decyzja o eutanazjii-zeby nie zarazał reszty.
nie uwazam za mozliwe jest trzymanie pozytywnych kotów w izolatkach az do ich smierci.Izolatki-klatki zapełniły by sie w sekundzie i dalej nie byłoby miejsc.
i wszytstko zaczełoby sie od nowa.
bo to jest czesto prawie tysiac kotów rocznie
fakt,specyfika przywatnego schroniska a miejskiego myśle,ze bardzo sie rózni
chocby w ilosci przyjmowanych zwierząt.
Kazdy z nas w pewnym momencie moze powiedziec-nie-nie mam juz gdzie.
miejskie schonisko niezbyt moze.
bo co z tego,ze przez telefon nie raz słysze jak kierowniczka prosi,zeby nie przywozic kotów , bo np pojawiła sie pp
a koty znajduje tak czy siak przywiazane w worku do klamki, badz w kartonie pod drzwiami
Badz przejechane na sasiadujacej ulicy, bo ktos sobie po prostu luzem puscił.
podsumowujac ten moj przydługi post
uwazam ,ze wszystko zalezy od dobrych checi obu stron.
Dyrekcja musi zaufac-wiec mysle,ze nie ma co od razu wymagac fuulwypasu-
ale tez i Dyrekcja musi miec checi ,zeby zaufać.
bo jak ich nie ma-to przyznam ,ze nie wiem co.