Kiwaczek Witek/Paula w domu/Witek odszedł[']Minęły 2 lata :(

Ciągle mam go przed oczami.
We wtorek jak pojechaliśmy na kastrację to było sporo ludzi przed nami, mimo poźniej pory.
Czekaliśmy 2 godziny zanim w ogóle weszliśmy do gabinetu. Witek nie chciał siedziec w transporterze, wzięłam go na kolana.
Siedział grzecznie i cichutko u mnie, przebierał łapkami, przeciągał się, ziewał sobie. Mój aniołek kochany :cry:

Agatko - strasznie mi przykro.
Przytulam mocno.

Agn pisze:Agatko - strasznie mi przykro.
Przytulam mocno.

Mnie tez przykro...trzymaj sie!

Ciężko pogodzić sie ze smiercią otka,na dodatek wyjątkowego dla osoby która bardzo go kochała

Trzymaj się,wyobrażam sobie co czujesz...
Dla Witusia[*]biegaj szczęśliwy za Tm...

Dzisiaj rano myślałam, ze nie wstanę z łózka. Ogarnął mnie jakiś paraliż, totalna pustka i przerażenie.
Nigdy tak potwornie się nie czułam, pierwszy raz chciałam umrzeć, nie wiem, zniknąć gdzieś, tam gdzie jest Witek.
Wiedziałam, że go kocham bardzo, ale nie sądziłam, że aż tak. Kochałam go chyba bardziej niż resztę moich kotów, a może inaczej.
Ciągle myślę o tym ile leków dostawał, jakie to było bez sensu.
Ciągle sobie przypominam wizyty u wetów z nim.
W domu wszystko mi się z nim kojarzy, widzę go, słyszę.

Wituś, mój najdroższy aniołku, kocham Cię i przepraszam.

Dzisiaj został pochowany. Za parę dni pojedziemy zobaczyć grób.

tak bardzo mi przykro

[']

agatka84 pisze:Ciągle mam go przed oczami.
We wtorek jak pojechaliśmy na kastrację to było sporo ludzi przed nami, mimo poźnej pory.
Czekaliśmy 2 godziny zanim w ogóle weszliśmy do gabinetu. Witek nie chciał siedziec w transporterze, wzięłam go na kolana.
Siedział grzecznie i cichutko u mnie, przebierał łapkami, przeciągał się, ziewał sobie. Mój aniołek kochany

I czekał na śmierć...

http://yfrog.com/0cimg0076aqj

[*]

Agatko,dopiero doczytałam,bardzo mi przykro :cry:

Codziennie od prawie 3 lat jestem na forum i nie wiem jak mogłam nie widzieć wątków o tym jak można zaszkodzić kotu ładując w niego tyle chemii jednocześnie.
Właśnie się doedukowałam.
Zabiłam kota lekami. Dla witkowego ciałka to było jak zabijanie muchy armatą.

Agata...

Nie jesteśmy nieomylni. W większości nie jesteśmy wetami. Musimy ufac lekarzom. Ja też straciłam kota w wyniku niewiedzy. Rozumiem co przeżywasz, ale nie wolno Ci obwiniać się.

Byliśmy dzisiaj na grobie Witka.

Wituś, kociaczku, tęsknimy za Tobą strasznie :cry:

Nie wiem czemu zamiast faktycznej daty śmierci napisali na tabliczce datę pochówku. Trzeba będzie to zmienić.

Kiwaczek Witek/Paula w domu/Witek odszedł[']Minęły 2 lata :(

Kto przegląda forum