MartynaP pisze:moze coś poradzicie-juz niemam pomysłów:
to z watku z mojego podpisu:MartynaP pisze:sprawa sie skomplikowala-małego ciezko złapac to po piewsze
po drugie:
probowałam dzis złapac koty ale one poprostu maja gdzies moje jedzeniektore wsadziłam im do klatki łapki.
Zdziczałe na maksa sa,czekaja az ktos odejdzie i dopiero podchodza.
Przez kilka godzin jakby postac napewno by ktorys wszedł,ja byłam troche ponad dwie.
Pozatym dziś oświecił mnie moj maz-ze jak złapie te koty zamkne w klatce to beda sie przeciez darły w niebogłosy-mysle ze ma racje ostatnio tak mialam z kotka ktora zlapalam w rezultacie i tak mi uciekla.
Mysle ze dobrze bybylo jakby znalazlo sie dla nich jakies lokum gdzie ich darcie by nikomu nie przeszkadzalo,niewiem co to bymogło byc.U mnie w domu to wylece razem z nimi![]()
Z tamtad mogłyby byc brane do steylizacji i pozniej wypuszczone.
Oczywiscie biore pod uwage ze wszystkie sa łapane naraz.
Moze jakas fundacja,toz...nieweim
Martyna - jeśli moge coś wtrącić. Ja właśnie takie koty mam w pracy. Wszystkie "swoje" wysterylizowałam, czasami jedną małpe łapałam 2 tygodnie:)
Jak nastawiasz klatkę łapkę z czymś "wonnym" jak tuńczyk, to odejdż jak najdalej. Możesz siedzieć w aucie i się patrzeć z daleka. Albo znajdż miejsce, gdzie możesz klatkę zostawić na noc, żeby jej jakis złomiarz nie gwizdnął.
Co do wycia dzikich kotów - żadna z moich nie wyła. Dzikie koty przeważnie siedzią wystraszone w kącie klatki. Ani szmeru ani pisku. Jedyne piszczące to były maluchy dzikawe 2-miesięczne.
Ja przetrzymywałam koty po sterylce w lecznicy przez 1 tydzień. W Tychach lecznica "Zwierzyniec" przetrzymuje. Może znajdziesz taką obok siebie. Niestety trzeba zapłacić 10-15zł za dzień.
Życzę powodzenia!
