Dzisiaj wracając z pracy spotkałam w centrum Warszawy całą rodzinkę Mrusi. Wcześniej pisałam do nich maila, ale oni nie codziennie sprawdzają skrzynkę więc nie miałam odpowiedzi.
Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Mrusia nie miała żadnego stresu, je od początku ładnie. Co trzeba ląduje w kuwecie. Nie chowa się po kątach, tylko bezstrosko łobuzuje.
Zdrajczyni jest jedna, bo ze swoją panią od poczatku śpi w łóżeczku. Tylko tym się pocieszam, że u mnie chciała spać z Filutką.
Na początku pobytu w nowym domu dwa razy o czwartej nad ranem zaczęła nowy dzień podgryzając Agnieszkę w stopy. Ale teraz śpi aż do czasu, gdy trzeba do szkoły wstawać.
Oczywiście u mnie z Filutką najdziksze brewerie nad ranem wyprawiały!
Z oczami też wszystko w porządku. Difadol się skończył, więc do zakraplania został tylko braunol. W weekend Mrusia będzie zaszczepiona.
Mam nadzieję, że tak dobrze już pozostanie.
