» Czw lis 19, 2009 15:39
Re: Nie chcą mi wydać kota w Celestynowie -HELP!!!
witajcie,
wczoraj był weterynarz ale jak sie okazało nie zdążył go obejrzec, czy zapomnieli bo mieli jakieś operacje czy coś..w każdym razie dziś odebraliśmy kotka. Chwalono sie że doprowadzili go do łądu itd...i nam go oddali. Zawieźliśmy go do weterynarza na przegląd ,mała strasznie była zestresowana, 15 min temu weszliśmy do domu/męzowi udało sie załatwić sobie wolne -na szczęście/. U weterynarza okazało sie że stan jest dość poważny, koci katar dośc zaawansowany,temperatura 39,7; świeżbowiec maxymalny...ale tego to sie spodziewałam akurat, i niespodzianka...zapalenie płuc. Podobno antybiotyk który kto dostawał to raczej z rodzaju tych na rany, ugryzienia itd...a maść do ucha na świerzbowca była raczej na grzybice. Kocio dostał kilka zastrzyków, nowy antybiotyk podobno juz ten właściwy i bedziemy z nią jeździć na zastrzyki ze 2 tyg.To tyle na razie..stres ze mnie opada, ale głowa mi pęka..dopiero czuję jak zyłam w stresie do tej pory. Kocia na razie siedzi w lłazience, puszczam jej wode z prysznica w ramach "inchalacji" na suche żarcie się rzuciła, na wode mniej.Na razie siedzi w łązience i jest zadowolona o ile ja z nia siedze..inaczej cos marudzi..a na zewnątrz siedzi mój mąż z naszą obrażoną kotką. Jeszcze nie miały bezpośredniego kontaktu, obwąchują sie przez dziury w drzwiach pki co...
a co pozostałych kotków to to maleństwo podobno zaadoptowane, a ten najbardziej chory czarny, juz ma odklejone oczka, nie wiem czy widzi na oba, ale siedział, mył sie..apetyt spory więc jakoś dochodzi do siebie. Nie dało rady go zabrać na razie. to tyle, będę sie jeszcze odzywac ale na razie ide do kotki. Najgorsze mamy za sobą, dziękuję Wam jeszcze raz za wsparcie. Jak kicia dojdzie do siebie, wrzuce jakies forki, mam tylko nadzieję że nie będzie powikłan.

