Trusia nie kocha żadnego kota, ale Pchełkę toleruje.

Potrafią obydwoje siedzieć na moich kolanach jednocześnie, pod warunkiem, że Trusia ułoży się tak, żeby mogła chociaż udawać, że nie widzi i nie słyszy tego Pchełkowatego Intruza.
Aduś siedział dzisiaj na moich kolanach przez pół godziny, wczepił się tak pazurami we mnie, że nie mogłam go zdjąć. Wpycha mi pysia pod pachę i może tak długo, długo się wtulać.
Powinnam rzucić robotę i siedzieć w domu dopieszczając liczne koty.

Tylko kto na karmę, żwirek i wetów zarobi?
