Kocia Lady pisze:już tam moja noga nie postanie... myśli pani że ten kotek mógł mieć szanse, ona stwierdziła że ma jakieś zwyrodnienie stawów, potem znowuż że stwardnienie rozsiane... ale przecież czy tak na oko wet może stwierdzić co jest żeby uśpić zwierzaka??
czuję się jak kat, zwierzak patrzył na mnie ufnymi ślipkami, a ja zaniosłam go... na śmierć![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
to tak se myślę że ta ze skóry obdarta koteczka tam trafiła to co by było??
Kocia Lady , jeszcze żaden wet nigdy nie próbował mi uśpić kociaka , jeśli ja na to nie wyraziłabym zgody. Były próby mówienia mi ,że kot nie przeżyje , ale ja zawsze mówię - musi dostać szansę , a uśpienie nie jest szansą. Dzięki takiemu postawieniu sprawy 2 sparaliżowane koty zaczęły chodzić - jednego mam u siebie. Nie mówię tu o innych przypadkach , które także zakończyły się wygraną. Musisz bardzo kategorycznie , praktycznie od drzwi mówić ,że kot będzie leczony tak długo dopóki nie widać ,że cierpi. A zadaniem weta jest aby nie cierpiał.