Dzisiaj Wódz w porządku. Wczoraj około 18 zaczął uprawiać swój nieskrępowany tajfunizm, który trwał w przybliżeniu do podania leków

Efekt: pozwijane chodniki, porozrzucane zabawki, dobre humory w stadzie

Rano zrobił mnie w konia przy Luminalu, który wypluł sprytnie dwa razy. Pierwszy raz szybko zauważyłem, a drugi dopiero po podaniu mu wapna i magnezu. Brucek poszedł, a w pobliżu zauważyłem znajomą ćwiartkę tabletki

Trzecie podanie było udane, nawet Wódz nie zdążył się obrazić. Były niecałe dwa dni spokojniejszego burczenia, a dzisiaj wróciło w starym stylu

Poranne nagranie na dyktafon na pewno byłoby efektowne.
Nie mam pojęcia, czy spał przy mnie w nocy. Rano na pewno nie.
Znalazłem w kuwecie kilka bryłek z sikania: jedna na pewno Miśka, jedna na pewno Hruptaka, a trzecia - średnia - moim zdaniem Brucka. Nie mam jednak pewności. Po sprzątnięciu przeze mnie kuwety Brucek poszedł do drugiej i się wysikał. Bryłka miała połowę jego zwykłej wielkości. Albo Wódz sika sobie dla towarzystwa (kiedyś tak robił gdy sprzątałem kuwetę), albo to był pierwszy raz dzisiaj i zdecydowanie mało.
Kupy nie było. Pewnie jest w drodze

PS: Zacząłem to pisać rano i musiałem przerwać, dlatego meldunek idzie dopiero teraz.