Usagi_pl

to brzmi jak truizm, którym w istocie jest, ale tak nie można.
Zawsze, w każdej sytuacji, gdy kogoś lub coś tracimy, mimowolnie zaczynamy myśleć o tym, czego zabrakło. Dokładnie tak jak piszesz, może za mało byłam, za mało kochałam, za mało dbałam itd. I to jest chyba najgorsze co można sobie zrobić. Nic nie zmienisz, nie zwrócisz czyjegoś życia, ale sama zrobisz sobie krzywdę
Gdy umarł mój najukochańszy na świecie dziadek myślałam, że mi pęknie serce. Byłam przekonana, że nie przeżyję jego pogrzebu, nie mogłam sobie darować, że wyszłam, a on umarł 15 minut po moim wyjściu. A gdybym została, to nie umarłby sam. Jakoś udało mi się takie myślenie powstrzymać, bo chyba wpędziłabym się w depresję, poza tym dałam sobie wytłumaczyć, że i dziadek, który kochał mnie najbardziej na świecie na pewno tego by nie chciał. Więc często o nim opowiadałam (i nadal staram się opowiadać o tych, którzy odeszli, a których kochałam), wiedząc, że to jest jedyna rzecz, którą mogę ofiarować - pamięć.
To jest normalne, że tęsknisz, że pamiętasz, ale cierpieniu pozwól odejść. Zrób to dla siebie i dla TŻ, dla Avy. To trudne, ale postaraj się, bo się zniszczysz
