izaA pisze:Pocieszcie mnie

Nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale ja go nawet rozumiem
Jak byłam w pierwszej ciaży, na zapach gumy reagowałam nieomal jak kot na waleriane i bardzo mi się marzyło żeby tak pozuć ......oponę

.
Mieszkałam wtedy w Wiedniu niedaleko Schonbrunnu, gdzie chodziłam codziennie na spacerki i po drodze przechodziłam obok sklepu z oponami, wchodziłam tam i upajałam się boskim zapachem. Facet za ladą nieodmiennie uprzejmie pytał czym mi może słuzyc a ja nieodmiennie odpowiadałam "danke,nur beschauen".
Nie wyobrażam sobie co sobie o mnie myslał, co na Boga kobita w zaawansowanej ciązy może codziennie oglądac w sklepie po sufit wypełnionym oponami.
Z biegim czasu obsesja na punkcie gumy sięgneła u mnie zenitu i urwałam palec rekawiczki gumowej i zaczełam go żuć.
Nirwana !!!!
W zyciu nic nie sprawiło mi większej przyjemności.
Niestety dostałam infekcji języka.
Moja mama, wiedziona litoscią ( sama, bedąc ze mna w ciazy kradła kredę magazynierowi u siebie w pracy i pożerła ją po kryjomu

) kupiła mi smoczek, guma co prawda bardziej "spozywcza" ale to juz zupełnie nie było to.
Nota bene, Kasia po urodzeniu za nic w swiecie nie chciała smoczka.
