Łódź 167+315+330 - bezsilność - koci szkielecik...

[Hanulka]

To wczorajsze zdjęcia kotków z Żytniej, widziałam 3 takie same i mamę oraz tatę? czarnego z bialym dużym krawatem:




a to mama:

[Hanulka]

koty są dokarmiane, zaraz idę zobczyć, co w tym rejonie slłchać...

[Hanulka]

cdn Żytnia/Lutomierska:

no i byłam, z TŻ, jak się okazało kotów - doroslych jest więcej, ale wszystkie dobrze wyglądają (nie są chude, czarny ma nawet nadwagę, więc jest wychodzącym?), czyste, oczy też czyste; wczorajszy tato? (czarny z bialym krawacikiem, skarpetkami i pędzelkiem na ogonie = piękny ) został przegoniony na naszych oczach przez dużego czarnego samca (ok. 5 kg futra ), który pewnie tam rządzi (na zdjęciu), pojawił sie "nowy" biało - szary.... no i była rodzina: 3 małe buraski i takowa mama .... wszystkie buraski przyjazne i zainteresowane tym, co tam ta "pańcia" przyniosła.... małe już jedzą suche, choć siedząc na wysypanej kupce..dostały wodę.. ale nie były za badzo zainteresowane, może ktoś daje im mleczko?

wchodziły i wychodziły (małe) spod pierwszego od rogu garażu (także przekraczając ogrodzenie), który jest zdecydowanie użytkowany (oba garaże), gdyż liście z podjazdów były świeżo odgarnięte (przed 14.00 - czysto); właściciele garażu muszą wiedzieć o kotkach, a kto wie, może to oni je dokarmiają, miski były inne i nie w tych samych miejscach, co wczoraj... częściowo ustawione tak, że tylko ktoś, kto ma klucz od "kłódek" (solidnych) może je dokarmiać.. zostawiliśmy karteczkę z prośbą o kontakt...
pod tym garażem może być cieplej, niż na zawtątrz - jest (poza frontem - nie wiem, jak z tyłu) na fundamencie... kociaki też wylegują się w kupie liści po prawej stronie bramy... widać, że mają w niej stałe korytarze....

teraz spróbuję zamieścić zdjęcia z dzisiejszej wizji lokalnej:

mama:

trzy buraski:

bialo-szary

czarny kolos i władca:

domniemany wczorajszy tata:


co mnie zaskoczyło to to, że kotki naprawdę wyglądają dobrze.....

[kikkera]

tia.. jeść to jeszcze coś dostaną, ale sterylizować???????? kto to widział.. nie godzi się.......

[gosiaa]

Oj to nie wygląda to tak źle, może ludzie się skontaktują i uda się towarzystwo wysterylizować

[Hanulka]

[kalewala]

Wielkie dzięki, Hanulko. Jeszcze żeby tych karmicieli znaleźć...

Wariant optymalny - dotrzeć do karmicieli, namówić ich na zrobienie i sfinansowanie sterylek / kastracji, na wyadoptowanie kociąt, pomóc pożyczając klatkę łapkę - i właściwie nie więcej nie damy rady zrobić, bo ani kasy, ani miejsc w dt.

W weekend nie odbierałam telefonów, dosięgły mnie smsy - cztery kociaki podrzuczone do szklatni, diś od rana - ok.3miesięczne w fabrycznej hali, jednego juz wciagnęła maszyna, zostały cztery.

Bezradność kompletna. Nie jesteśmy w stanie w stanie zrobić nic...
Chcemy resztkami sił kontynuować działania już rozpoczęte, nie stać nas na zaczynanie mowych akcji...


Pisałam parę postów wcześniej o kocurki z poharatanym ogonkiem - właśnie się złapał, jest w lecznicy.

[jolabuk5]

Ta bezsilność jest straszna - ale takze to traktowanie paru prywatnych telefonów (w tym głównie komórki annskr) jako oficjalnego miejsca, gdzie można poinformowac o kociakach i mieć sprawę z głowy bo juz się nią "instytucja" zajmie. Ma na to fundusze, etaty, sprzęt... Wiem, jak to jest bo na małą szpitalną skalę tez jesteśmy - Dorcia i ja - taką "instytucją" i każdy uważa, że wystarczy zadzwonić i problem z głowy

[Hanulka]

ok, czekam, musi być dobrze...
pw

[kalewala]

Dzwonienie na moją komórkę to nie taki wielki problem, gorzej, że w godzinach pracy albo jak mam na smsa oddzwaniać

Tyle, że większość ludzi dzwoni do mnie już po spławieniu przez np.schronisko... już z bojowym nastawieniem i prawie krzykiem, i używa argumentów (dla mnie przynajmniej poniżej pasa), ostro grajac mi na emocjach. Albo wyliczając, że przy 16 kotach jeden więcej nie zrobi różnicy

[Miodalik]

Rany... tak bym chciala pomoc, a tu jak na zlosc nie ida mi adopcje jak juz ktos dzwoni to albo chce kota dac w prezencie, albo mowi, ze kocurka nie warto sterylizowac, bo przeciez kociakow i tak nie przyniesie

[Hanulka]

[jolabuk5]

Dzwonienie na moją komórkę to nie taki wielki problem, gorzej, że w godzinach pracy albo jak mam na smsa oddzwaniać

Tyle, że większość ludzi dzwoni do mnie już po spławieniu przez np.schronisko... już z bojowym nastawieniem i prawie krzykiem, i używa argumentów (dla mnie przynajmniej poniżej pasa), ostro grajac mi na emocjach. Albo wyliczając, że przy 16 kotach jeden więcej nie zrobi różnicy

No pewnie, im przy jednym kocie robi straszną różnicę, a przy 0 kota, to juz w ogóle... A przy 16 to juz żaden problem

[kalewala]

No pewnie, przy jednym kocie robi straszną różnicę, a przy 0 kota, to juz w ogóle... A przy 16 to juz żaden problem

Et tu, Brute, contra me


Pani z Łagiewnickiej wczoraj wzięła łapkę, ma załatwioną sterylkę i transport, będzie wszystkimi siłami łapać ciężarną kotkę - kciuki bardzo potrzebne. Pozostałe kilkumiesieczne kocięta po gabarytowym porównaniu z tym, co jest u mnie - na zabieg jeszcze troszkę za małe.

Pan z działek w Łagiewnikach złapał kolejną koteczkę - zostały jeszcze dwie, w tym jedna z kk - jest leczona.

A panie z Czarnieck0ogo znalazły przemiłego kocurka - Maniusia, biszkoptowego kocura. Na moje oko ma z rok - wielka kocurza głowa, pod ogonem odpowiednie atrybuty. Ale siuski nie pachną jakoś intensywnie, do znaczenie też ni ma zapędów. Pewnie w tym tygodniu wytniemy, a zaraz będą odłoszenia i szukamy domu.

[Hanulka]