udało mi się przejść w trakcie pracy ok. 14, tak, to ten róg po prawej, garaże i teren nadal zamknięte, po nimi nie widziałam kociaków, miski były "zaniedbane" - jedna przewrócona (od wody, bo mała) przysypane liśćmi, a więc od rana nikt nie karmił (może kociaki "były?, ale już ich niema?), jedzenie, które zostawiłam zniknęło (położyłam w dwa miejsca) - ale czy one je zjadły? Na ulicy po przeciwnej stronie spacerował biało-czarnulek

, na oko ok. 6 miesięcy, czysty, właściwej budowy, nie uciekał przed ludźmi, nie bał się, ale też nie podchodził sam, ani tęsknym wzrokiem nie wodził.....ponieważ nie byłam sama, nie podchodziłam do niego na tyle blisko, aby zidentyfikować płeć...wyglądał na chłopaka, innych kotów nie widziałam, a przeszłam całą Żytnią.. pod garażami nic się nie ruszało....
co dalej?
