lorraine pisze:Znajdzie przeciez rudziak przytulak, musi
trzymam kciuki nieustajaco bo piekny kot jest.
Tylko tym bardziej nie dla moich rodzicow, skoro sie dogaduje z innymi kotami (i to bardzo sadzac po zdjeciach) a u moich rodzicow kot bedzie na pewno jeden...
Tak, odkąd się przekonał, że inne koty nie są stworzone po to, żeby go zabić, bardzo je polubił i chyba jako jedynak nie byłby szczęśliwy, żeby nie powiedzieć: byłby nieszczęśliwy.
Położyłam na chwilę moją kurtkę na łóżku. Natychmiast została zagospodarowana.
Ten szary to Maniek, mój najlepszy przyjaciel. Jak mnie duża przyniosła do domu, to najpierw siedziałem zamknięty w kuchni sam. Bardzo mi się nudziło, ale duża przychodziła do mnie tak często, jak mogła. A te inne koty, to przychodziły tylko na jedzenie. Ale strasznie się ich bałem, syczałem na wszystkich i plułem. I na Mańka też. Okropnie na niego plułem i syczałem też. A nawet biłem go po głowie i spychałem ze stołu, jak próbował jeść. I wbiegałem na niego. I wskakiwałem też. A on tylko patrzył na mnie zdziwiony, przewracał oczami i wychodził.
Raz tylko zapytał dużą: "i coś ty nam tu sprowadziła, kobieto?"
Jak duża wychodziła do pracy, to wbiegałem do kuchni, żeby mnie zamknęła, bo się bałem sam z nimi zostawać.
Aż któregoś razu zrobiło mi się strasznie smutno, że tak siedzę sam, a oni tam razem. Stałem cały dzień na dwóch łapkach pod drzwiami z nosem przylepionym do szyby, ale prawie nic nie widziałem, bo ta szyba taka pomarszczona jest.
Jak duża wróciła z pracy i otworzyła kuchnię to wybiegłem natychmiast i z całej siły przytuliłem się do Mańka. Ocierałem się o niego strzelałem baranki - musiał stać na szeroko rozstawionych łapkach, bo mało go nie przewróciłem.
Następnego dnia już nie chciałem, żeby duża mnie zamykała w kuchni. Ucieszyła się, ale była trochę przestraszona. Zapytała tylko czy jestem pewien, dała buziaka i poszła.
Fajnie jest mieszkać z kotami. I pies też jest fajny. A Maniek...
Maniek to jest najlepszy przyjaciel na świecie. Jak już przestałem na niego pluć i syczeć, to bawi się ze mną. I wcale nie chowa urazy. Słowa mi nie powiedział... (trochę mi wstyd teraz czasem, że taki byłem okropny
)
Maniek pokazuje mi różne rzeczy. Na przykład, jak przy pomocy drzwi od łazienki wejść na pawlacz. I różne takie...
Lubimy też bawić się w berka, albo w chowanego, a rano ścigamy się co sił w łapkach. Diabełek się wtedy do nas przyłącza (to taka fajna mała czarna...
)
A potem odpoczywamy razem. To jest bardzo przyjemne. 