Najdroższe Dranie Świata i ja. Fotki z Wizyty Gości ;) s.100

Jestem, za moment wychodzę do lekarki. Jest koszmarnie i to nie tylko z puchnięciem

Koty za to na całe szczęście kwitnąco

...

Przepraszam, chyba nieprędko napiszę coś sensownego i weselszego. Czuję się, jakbym spadała w tę przepaść z każdym dniem głębiej i głębiej

pisz do nas Kasieńko koniecznie pisz
a za zdrówko ogromne kciuki :ok:

Od doktorki pierwszego kontaktu dostałam kilka skierowań i ponadto kilka poleceń zapisania się do lekarzy, do których skierowań nie potrzeba. M. in. do lekarza mojej ulubionej specjalizacji :twisted:

, tu z zaznaczeniem 'pędem!' Po wizycie grzecznie podreptałam do rejestracji, co by się czym prędzej do nich wszystkich pozapisywać. Już przy pierwszej próbie (właśnie do tego mojego ulubionego) pada sakramentalne pytanie:
- Prywatnie czy w ramach NFZ-u?
- W ramach NFZ-u, oczywiście.
- Niestety proszę pani, w ramach NFZ-u nie mamy już miejsc do końca tego roku.

Przypominam: mamy koniec października, do końca roku jeszcze sześćdziesiąt kilka dni. Mimo wszystko, nici byłyby z tego zaleconego mi pędu, gdybym nie była w stanie wyłożyć stówki na wizytę prywatną. Podobnie z większością badań, leczeniem zębów oraz innymi bardzo pilnymi przypadkami.
:twisted:

Nie dostałam żadnych konkretnych leków poza (znowu...) furosemidem, który jak wiadomo likwiduje tylko skutki, tylko na moment i to w dosyć uciążliwo-upierdliwy sposób :twisted:

Mam zrobić slalom po wszystkich tych lekarzach i niech oni się martwią. Pani doktor pierwszego kontaktu wolała nie ryzykować z żadnymi lekami w ciemno :roll:

Mam dosyć. Dlaczego ja q*** nie mogę chociaż przez chwilę pobyć całkiem zdrowa na ciele i na duszy...?

Aha. I znów krew :roll:

Zaczynam się zastanawiać, czy w tej placówce Medycyny Rodzinnej nie nie znalazły sobie ciepłej posadki jakieś zakamuflowane wampiry :roll:

O kurczę, współczuję... Ja na samą myśl o chodzeniu do lekarzy jestem chora. Parę lat temu przerabiałam coś podobnego, nikt w sumie nie wiedział, co sie ze mna dzieje, kolejne skierowania i badania, a ja dalej czulam sie beznadziejnie. W koncu jakos samo przeszlo. Ale od tego czasu przeraza mnie siedzenie w przychodni, kolejki i cala ta procedura.
Kasienko, trzymaj sie, mam nadzieje, ze w koncu trafisz na jakiegos sensownego lekarza i trafna diagnoze. Duzo zdrowka :ok:

Ja też na samą myśl o każdej kolejnej wizycie w przychodni zaczynam czuć się jeszcze gorzej: dosłownie jak jakaś wadliwa nieuleczalna kaleka :roll:

Nie muszę chyba dodawać, że stan ten potęgują kolejne beznadziejne, beztreściwe werdykty i zaproszenia na następne wizyty...
Mam brzuch jak Muminek :crying:

, idę spać

I po co te składki na służbę zdrowia? Skoro jak chcesz się leczyć, to i tak musisz zapłacić? :roll:

genowefa pisze:I po co te składki na służbę zdrowia? Skoro jak chcesz się leczyć, to i tak musisz zapłacić?

z czegoś biali muszą żyć co nie? :evil:

Odpadam, znów zaraz walnę się spać...

Ręce opadają, siły brakuje na wszystko, samo jeżdżenie na tę moją niby-terapię pochłania chyba więcej resztek energii niż czegokolwiek daje... Czuję się jakby ktoś mną wytarł podłogę w jakimś duuużym mieszkaniu :roll:

Telefon do Babci, znów Jej prawie płacz tam z drugiej strony i znów rozmowa w kółko o jednym i tym samym (czyli że ona skrzywdziła kota, bo wzięła go sobie do domu, przyzwyczaiła, a teraz ona umrze i kot zostanie), znów brak słów, tak jak na wszystko po kolei od jakiegoś czasu zaczyna mi ich brakować...

W pracy z nosem coraz niżej ponad blatem biurka: chciałoby się przespać każdą natarczywą myśl i każdy żal, odespać każdy nocny koszmar i w ogóle wreszcie zniknąć raz na zawsze.
To wszystko jest zbyt poszarpane, chyba nie umiem nawet próbować pozbierać tego w namiastkę całości. Cała ja jestem poszarpana i nie do poskładania

Jutro wrzucę kilka nowych fotek Obisi - proszę, pomożecie mi z ogłoszeniami :oops:

? Wiem, że to tylko jeden kot, wiem, że powinno mi być wstyd o to prosić, że to mój własny obowiązek :oops:

... ale uwierzcie mi: NIE DAJĘ RADY

Kasiu: nie poddawaj się!
Jeszcze nadejdzie dobry czas!

On już raz próbował nadejść, przecież od wiosny do sierpnia było już dużo dużo lepiej

Miałam nadzieję, że już sobie poradzę, że już mam trochę siły... A teraz znów mam życia po same czubki uszu

Dzięki Dziewczyny za wszystkie privy :1luvu:

Jeśli cokolwiek oprócz Drani jest jeszcze w stanie dodać mi chociaż odrobinę motywacji do życia, to jesteście to właśnie Wy :oops:

Cześć Wielbłądku! Mocne kciuki!

Jestem, żyję... I chyba tyle na dzisiaj, czuję się gorzej niż źle :oops:

Aha. Rano Plunio usiłował zjeść wypadniętą z kieszeni moich spodni dziesięciogroszówkę :roll:

Wielbłądzio pisze:Aha. Rano Plunio usiłował zjeść wypadniętą z kieszeni moich spodni dziesięciogroszówkę

niedofinansowany jest czy co

Kasieńko kciuki i ciepłe myśli dla Ciebie :ok:

Fakt, kieszonkowego to one tu ode mnie nie dostają ani grosza :oops:

Ale przecież temu kretynowi i Norci musiałabym dawać minimum po dychu na raz, w ich przypadku bilon z wiadomych przyczyn nie wchodzi w grę :twisted:

... Wyróżniać nikogo nie można, a nadprogramowych dziewięciu (dziesięciu? ktoś wie, czy tymczasom też powinno się wypłacać kieszonkowe :roll:

?) dych w miesiącu raczej nie mam - niechże to mnie wytłumaczy

Wielbłądzio pisze:Jestem, żyję... I chyba tyle na dzisiaj, czuję się gorzej niż źle

Aha. Rano Plunio usiłował zjeść wypadniętą z kieszeni moich spodni dziesięciogroszówkę

Uratowałaś Plunia? :kotek:

Najdroższe Dranie Świata i ja. Fotki z Wizyty Gości ;) s.100

Którego Drania lubicie najbardziej (nie bać się, nie porozsyłam) ?

Kto przegląda forum