where pisze:
Nam wejście na wystawę zajęło 5-10 minut, włączając znalezienie sektora.
Wiesz, wejście na wystawę to nie wszystko.
Zwłaszcza ze był podziała na państwa a byliśmy jak by nie patrzeć w mniejszości.
Moja zaprzyjaźniona hodowczyni ze Szwajcarii, z którą dotarliśmy razem na wystawę przez procedurę wetowo-kopertkową z czterema kotami przechodziła godzinę piętnaście minut…..
Bo tam była taka kolejka.
Mojego imienia i nazwiska nie znajdziesz w spisie wystawców

.... bo podobno za długie to dane i komputer miał „problem” hodowców z Węgier też to spotkało
W spisie kotów wystawianych, moja kotka jest...... ale przydomek napisany jest z błędem

.... i błąd to dość często powtarzający się

,
Ale jeżeli, tak jak mnie nie było w "kopertkach" to zaczynał sie jazda..... bo jednie Stefani mówiła po angielsku, reszta pań machała rękoma
Wypisywać dalej???..... pamiętam wystawę w Bratysławie..... i z nią porównuję to czego byłam uczestnikiem.... tam dużo miejsca, przestronne ringi, BIS-y które mogłaś oglądać siedząc a nie stojąc na krześle, tak jak tutaj było, oczywiście krzesło należało przytachać samemu….
W otrzymanych dyplomach, nie kompletnie podane numery rodowodów

(brak prefiksu kraju i przynależności do ksiąg rodowodowych),
sam numer i napisanie FPL , to za mało, żeby nie powiedzieć ze to błąd dyskryminujący ważność takowego dyplomu.
Oceny odbywały sie w ringu ustawionym w literę U tyle tylko ze środkowa część tegoż ringu miała może 4-5 m szerokości

..... i służyło to miejsce do ocen, dla oglądających również za przejście.....wiesz-pamiętasz co tam sie dzieło???
Nie było żadnej, powtarzam żadnej granicy miedzy sędzią, ocenianymi kotami wianuszkiem kibicujących i zwiedzającymi wystawę.
A same BIS-y??? Scena z dwoma wielkimi słupami

które zasłaniały prezentowane koty.
Tłum stojących przy scenie (mówię tu o kat I i II) .... bez ładu i składu. Reszta stała na krzesłach…….
Ale, ale… były tez oprócz, oczywiście cudnych kotów

…..
Duże, przestronne klatki z twardymi dnami

.
Hodowcy usadowieni rasami, i to było super…..
Oczekiwałam, może to błąd mój, że oczekiwałam przysłowiowych fajerwerk po wystawie Światowej w Szwajcarii….
A skończyło się na zimnym ogniu….. ale pojechać i tak było warto….
DLA OBEJŻNIA CUDNYCH KOTÓW.
