» Sob paź 24, 2009 20:27
Re: zaginęła bura kotka - Mazury
Nie, nie będę jej tam leczyć, chciałabym tylko, żeby nabrała trochę sił przed podróżą. Ona nie lubi jeździć samochodem. Nawet dziś całą drogę - 10 km w jedną stronę - miauczała i chciała wysiadać. Korzystamy ostatnio z przychodni na Ursynowie "Boliłapka". Tam przewija się dużo kotów, bo pomagają ursynowskim dzikusom. Z Kicią tam jeszcze nie byłam ale leczyliśmy z dobrym skutkiem psa.
Jak na razie nie powtórzyły się wymioty i nie korzystała z kuwety. Od 2-3 godzin nie śpi bez przerwy, w końcu dobrze się umyła i pochodziła trochę po mieszkaniu. Oprócz odrobiny kurczaka i rosołu zjadła jeszcze trochę tuńczyka dla kotów z konserwy. Nie był dla niej, bo naszykowałam go dla małej szylkretki. I właśnie owa szylkretka jest dla mnie dużym problemem. Kicia cał czas na nią syczy, burczy i głucho warczy. Nie toleruje jej zupełnie i nie ma szans na zmianę bo psa, którego znaleźliśmy w Pusczy Boreckiej 3 lata temu, ledwo toleruje. A to jest takie kocie maleństwo, które koniecznie chce się przytulić do kogoś żywego. Nie miałam zamiaru brać na razie żadnego kota, ale kiedy poszłam do gospodarzy po mleko i zobaczyłam ją w oborze, nie miałam sumienia jej tam zostawić. Przeżyła jako jedyna z całego miotu choć podobno była najmniejsza i najsłabsza. Jej rodzeństwo zostało stratowane przez krowę, zamęczone przez szczeniaka i nie wiem co jeszcze. Do obory przychodziła ze stodoły w czasie nieobecności matki, żeby się trochę ogrzać. Kiedy brałam ja w ostatnią niedzielę, była zimna, śmierdząca gnojówką, białe dziąsła i język oraz skóra i kości. Miała biegunkę ale od początku wiedziała, że należy korzystać z kuwety chociaż takiego czegoś w swoim życiu na oczy nie widziała. Jeszcze jest bardzo chudziutka ale w pyszczku już jest różowo, je z apetytem surowe mięso, tuńczyk też jej posmakował. Już się bawi i rozrabia. Na początku bała się psa i syczała ale teraz chce się do niego przytulić i trochę pobawić. Mąż próbował dla niej znaleźć dom ale na razie nie bardzo wychodzi. Kiedy ją przyniosłam, mąż powiedział, że w życiu nie widział tak brzydkiego kota. Teraz trochę wyładniała i po powrocie do domu założę jej wątek na miau, może znajdzie swój domek.