W tę sobotę Tom i Jerry idą na kastrację.
Wszystkie dostępne tematy już przeczytałam - natomiast interesuje mnie inna rzecz. Mianowicie czy braliście wolne "na opiekę" nad kocurem?
Pytam, bo ostatni chłopak kastrowany w moim domu to Karolina(królik) w tamtym roku. Nie miała żadnych szwów, nie siedziała w klatce i w zasadzie nie miałam żadnej kontroli nad jej zachowaniem. Wszystko było OK.
Nie wiem natomiast czy kotu zakłada się szwy/ile i jak duże jest cięcie?
W sobotę i niedzielę jestem w domu, ale nie wiem czy brać więcej wolnego. I od razu mówię - wszelkie kołnierze kategorycznie odpadają.