
Wczoraj były straszne harce

Daniel zrobił kotu "myszkę" ze zgniecionego papieru, jakiś skrawek udarty sterczał jak ogonek, Daniel mu rzucał a mały szalał po całym pokoju, pozostałe koty ciekawie się przyglądały ale nie miały odwagi dołączyć do zabawy, pies był za drzwiami
Jak poszliśmy z psem na dwór wieczorem, mały bez krępacji biegał po całym mieszkaniu, ciocia zdawała relacje - bał się trochę przejść koło Czesia, to go przeskoczył

A dziś rano trochę wcześniej musieliśmy wstać, bo Jaś o 7.30 miał wycieczkę klasową - a jak tylko poszłam do kuchni usłyszałam przeraźliwe "Mieeełł" z pokoju cioci i maluch łaskawie wyszedł szukać żarcia (choć u cioci było, ale przecież może ktoś inny ma lepsze

) Nakazałam cioci dać małemu skrzydełko kolejne, zjadł. Na później ma puszeczki Gourmet o różnych smakach (mam nadzieję, że to dobre, anie ciut inna wersja Whiskasa.
Zrobił obchód, wylądował w łazience gdzie jakby nigdy nic załatwił grubszą potrzebę (i nie prawda, że musi być idealnie czysta kuweta).
Z niepokojących rzeczy, mały lekko mruży lewe oko, wczoraj mu przemyłam rumiankiem, lekką jasną ropkę miał, dziś wygląda dobrze, ale dziś po pracy i tak jadę z nim do weta jak miałam nakazane. Sierść jeszcze jakaś taka matowa, skleja się, ale no trudno, żeby po jednym dniu u nas od razu nie wiadomo jakiego blasku nabrała

Dobra, lecę zobaczyć co u małego i do pracy, papa