O szczęście niepojęte, weekend!!!!
Dziękujemy za pamięć i kciuki.
Fotki obiecuję jutro.
Dziś krótka relacja tylko...
Srebrny ma oczko w porządku, goi się dobrze, i mam podawać kropelki tylko do niedzieli.
Lili ma bardzo dużo leukocytów, 33 tys, jakiś koszmarny stan zapalny - identycznie miała i zachowywała się parę lat temu Allegra. Całe szczęście, że Lili ma dobry hematokryt, powyżej 40, bo ja już zaczęłam panikować... Jest na antybiotyku, dziś chyba się znacznie lepiej czuła, bo już nie jest tak smutna. Apetyt ma doskonały. Wet powiedział, że jakby antybiotyk nie działał, trzeba jej zrobić usg brzuszka, bo ma jakiś dziwnie twardy...
Nic to, na razie chuchany i dmuchamy...
Więcej kotów wczoraj do Katowic nie braliśmy, z przyczyn finansowych.
Dziś rano Justynka zasnęła mi na rękach podczas karmienia butelką.

Strasznie to było słodkie.
Maluchy już potrafią same pić ze spodeczka... Tylko że one bardzo lubią sam proces karmienia, wzdychają, marudzą, i ja też to lubię, i traktujemy to jako nasze wspólne, uspokajające chwile, a co.

Ale trzeba przejść na pokarm stały, bo padł dziś czwarty smoczek.
Klementynka jest pod opieką Tomka i bardzo skutecznie go w sobie rozkochuje, bo jest megamiziakiem malutkim. Jest jeszcze troszkę brudna i uszka trzeba czyścić... Kupalki się bardzo poprawiły na dobrym jedzonku, a apetyt jest naprawdę ok!
Adaś czuje się doskonale i już nie pamięta, że miał coś pod ogonkiem...
A co do teorii z radarem...
