Aga, ja od ponad dwóch lat mam w ogródku Bolkę z Chmielnej (ma swój wątek, ale zakopał się głęboko chyba). Ma na tarasie drewniany domek dla dzieci, w środku styropianowe pudła z polarami, a i tak przez większość roku śpi albo na huśtawce albo w wiklinowym koszyku. Koszyk opatulam przed deszczem (i śniegiem w zimie), wkładam dużo polarów. Wiele razy już płakałam, że ona tam marznie. Tylko że Bolka nie nadaje się do domu.

Wchodzi może nawet chętnie do środka, ale wystarczy zamknąć drzwi na taras a ona już wariuje, walczy z oknem i roletami, po prostu wpada w szał w zamknięciu. Nie toleruje głaskania (po wielu miesiącach dopiero pozwoliła mi się dotknąć z boku, grzbiet jest niedotykalny), nie ma mowy o jakimkolwiek wzięciu na ręce.
Kilka razy chciałam ją ogłaszać, żeby szukać domu, ale... Kto zechce 'dzikiego' kota, który nie daje się dotknąć i wariuje w domu?
Rozumiem, jak się czujesz przed zimą - pewnie tak jak ja.
