miłka pisze: cięzko się wstaje, jak ranki takie ciemne, a Milenka pewnie śpi słodko zakopana, ta ma szczęście
Milenka owszem śpi zakopana pod ciepłą kołdrę, ale jak tylko zobaczy że śpiący obok niej ludź zaczyna się przebudzać to szybko wygrzebuje się, wstaje, przeciaga, ziewa i jednym susem pędzie przez całe łóżko, by pobranakować do twarzy śpiacego- ,,no wstawaj, wstawaj! Już jest dzień, a moja miska pusta. Nie, nie zostaw miskę- głaskaj, głaskaj!"

Milly pakuje się na kolana, mruczy, nawet czasem gruchnie sobie pod nosem (zwyczaj ten załapała od Kiary), coś tam chrząknie na koniec, że jednak miseczkę można byłoby najpełnić. Ale najważniejsze jest głaskanie. Głaskać, koniec kropka. Kiedy jednak- dodajemy, że bardzo niechętnie, zwłaszcza że za oknem już całkiem ciemnawo- wstajemy i odchodzimy od łóżka- Milly z fioletowymi uszami jak radary i oczami niedość, że ogromnymi, to jeszcze maślanymi- zaczepia i zaczepia. Albo biega za nami, miaucząc bezgłośnie (tym razem zwyczaj podłapany od Migotki), co jakiś czas wbiegając po drabinkach na łóżko piętrowy, by być jeszcze wyżej i zwrócić na siebię uwagę. Jest pod tym względem niesamowita. Niestety, jeśli przyjedzie np. tata czy mama do pokoju, by na własne oczy zobaczyć milenkową radość o poranku- nie ma już takiego entuzjazmu, znów pojawia się nieśmiałość w oczach, Milly nie jest tak radosna. Ale i tak są postępy. Kiedyś na sam widok innych domowników sztywniała, odpychała się łapkami, teraz dzieje się tak tylko w kuchni, którą mało zna, czy przedpokoju. Milenka uwielbia głaskanko, ale najpierw musi zaufać, potrzebuje dużo czasu. Domek taki mega cierpliwy będzie musiał sobie na taką Milenkę zasłużyć.
No i jeszcze jedno, właśnie Milly lezy na łóżku w sypialnie, w miejscu jak na prawdziwą damę przystało.
Dziękujemy serdecznie za miłe słowa!