Dziś rozmawiałam z panią z Płocka, wydaje się być bardzo w porządku, wyskoczyła z pracy, jak się okazało pracuje blisko mnie, jutro odbierają z mężem kocinkę. Marcel ładnie się zaprezentował, biegał, kuwetkował, nie miał czasu na mizianki. Ja wiem ,że on sprawia wrażenie takiej biednej sierotki, ale to tylko wrażenie, bo radzi sobie naprawdę świetnie, najlepiej wychodzi mu wdrapywanie się po mojej nodze na stół podczas przygotowywania żarełka.
Doszłam do wniosku, że wszystkie kociaki będę fotografować w klatce, lekko z góry, mają wtedy takie błagalne spojrzenia

. I wszystkie będą Marcelinki

.
Wszystkim zainteresowanym jego losem serdecznie dziękuję i proszę o kciuki za udaną adopcję.
Martwię się o Florka i Figara, bo rosną, a nie ma kto ich wychowywać....i oswajać. Potrzebne im są warunki domowe. Gosiu, może wpadniecie z Ewą w tygodniu i zrobimy sesję klateczkową

. Wiem, że Bodzio już zaszczepiony, mnie nie było.
No i powinnam przedstawić dziewczątko ok. 2-miesięczne, rozmruczane, miziaste i nienażarte burasiątko. Ma świerzb, leczymy, siedzi w klatce
