
Kinga, ja uważam, że przy pracy w pełnym wymiarze podręcznikowa opieka nad stadkiem 4 lub więcej kotów jest po prostu niemożliwa. Nie zawsze jestem w stanie wyjść z pracy, albo w ogóle nie iść, żeby pojechać z koteczkiem na każdy wymagany przegląd. Szczepienie całej trójki (Femci juz wetka nie będzie szczepić) to dla mnie albo trzy dni z rzędu wychodzenia dużo wcześniej z firmy, albo wolny dzień i maraton trzech kursów do wetki i z powrotem. Nie zawsze mogę. Wiadomo, że jak pojawia się zapalenie oskrzeli, zapalenie dziąseł i głodówka, to nie ma tematu. Choćby się waliło i paliło, lecę.
Tak, nie jestem modelowym domkiem, ale z drugiej strony naprawdę się staram i robię, co się da. Koniec kropka.
Najgorsze, że ja się trochę boję wetki, bo jak robię coś nie tak, to ona mnie miażdży spojrzeniem


Dorota, to jak mam napisać, gdy mi kolec kaktusa w dooopę wejdzie?
