Powrót dramatu kostrzyńskich kotów....

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 16, 2009 19:49 Re: Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

Szanowne Panie. To ja namówiłam P. Małgosie ,aby sie zarejestrowała.Chciała dac kilka wskazówek odnosnie łapania kotów i oferowac swoją pomoc. Weszła i co czyta "Po wyjsciu ze szpitala "zorganizują sobie kolejne koty"albo "Co te panie sobie mysla,że fundacja ciągle i będzie pomagać" Sama jak to przeczytałam miałam mieszane uczucia. Wyobrażam sobie ,co czuła Małgosia. Czesto z nia rozmawiam i wiem,że jest bardzo uczuciową i wrazliwą osobą. Zapewne noc miała zapłakaną. Szkoda,ze tak daleko mieszkam. :( Jesli chodzi o Was ,to naprawdę podziwiam Wasze poświecenie, zaangazowanie. Jestescie wspaniałymi osobami ,co do tego nie mam watpliwosci. Tylko bardzo Was proszę o wyrozumiałosc dla Pani Małgosi.(czy to nie były zbyt mocne słowa?) Spróbujcie postawic sie na jej miejscu...Pozdrawiam wszystkich NAPRAWDE WIELKICH LUDZI!

Javena

 
Posty: 24
Od: Sob wrz 26, 2009 8:51

Post » Pt paź 16, 2009 20:12 Re: Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

Javena, można zrozumieć dyskomfort, jaki odczuła Pani Małgosia po przeczytaniu niektórych postów.
Ale skąd inąd wiem, że osoby kontaktujące się z Paniami też czasem odczuwały dykomfort i dawały temu wyraz na wątku w sposób dość powściągliwy. I mimo to nadal angażowały się w całą akcję, bo chodzi o KOTY!!!!
Pani Małgosia w imię własnej urażonej ambicji odebrała kostrzynskiej 12 szanse na lepsze życie - albo na przeżycie w ogóle. Tak nie postępuje ktoś, kto kocha koty.
Na tym forum padały juz nieraz ostre słowa, niejeden się obraził, ale ci, którym na kotach zależało łykali obrazę i zostawali, wiedząc, że sami niewiele zrobią. Że potrzebna jest pomoc i w imię dobra kotów trzeba o nią prosić, trzeba ją przyjąć.

U Katgral jest chyba jeszcze jakaś kasa na kostrzyniaki. Myślę, że trzeba by ją przekazać do IKI6.
Są inne pomysły?

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt paź 16, 2009 20:21 Re: Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

Jest mi tak przykro,ze brakło mi słow.Tyle pracy na nic.SZKODA KOTÓW!!!!!!! :(

Javena

 
Posty: 24
Od: Sob wrz 26, 2009 8:51

Post » Pt paź 16, 2009 20:35 Re: Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

nie, to nie były zbyt ostre słowa
ja rozumiem P. Małgosię, poważnie
to bardzo dobra i wrażliwa osoba

niestety nie tędy droga, w Polsce jest tak jak jest, kotów jest wszędzie pełno i przenoszenie z miejsca na miejsce nie rozwiąże problemu

dosłownie każda karmicielka stad, które łapiemy na sterylizacje pyta, czy można koty zabrać; bo to koszty karmy, a krezusi dokarmiający koty rzadko się zdarzają, bo szykanowanie przez przeciwników kotów, wyzwiska itd.

mało kto na taki luksus,że koty są zabrane i problem z głowy

ciekawe jaki Panie miały plan na przyszłość, skoro takie oburzenie na zwrot "organizowanie sobie kotów" - byłyby w stanie nie dokarmiać i nie przyzwyczajać do miejsc karmienia nowych nabytków? zwłaszcza w kontekście, że nie są w stanie podawać nawet tabletek; znamy jako fundacja mnóstwo zaradnych, operatywnych osób, a każdemu jest ciężko - kto wdepnął w koty - ma przechlapane

Javena, ta akcja była bez sensu - jeżeli Panie nie są w stanie na miejscu zadziałać absolutnie NIC, to tylko niekończąca się opowieść, udało się tej szóstce dzięki zaangażowaniu i dobrej woli mnóstwa osób, niestety przy postawie "nie mogę nic, bo" na dłuższą metę nie da się pomóc, zwłaszcza na taką odległość

Fundacja KOT

 
Posty: 1165
Od: Sob cze 28, 2008 13:41
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt paź 16, 2009 21:22 Re: Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

Bungo pisze:U Katgral jest chyba jeszcze jakaś kasa na kostrzyniaki. Myślę, że trzeba by ją przekazać do IKI6. Są inne pomysły?
Popieram, żeby do Iki. Kociska żerne, w dodatku zima idzie, przyda się im coś wspomagającego przyrost warstwy sadełkowej :D

bromba

 
Posty: 1183
Od: Śro maja 17, 2006 16:26
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt paź 16, 2009 21:53 Re: Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

Jejciu nie było mnie trochę , a tu takie nieciekawe nowiny.Przykre :( Ja miałam wysłać Katgral pieniążki na koty , bo sie zobowiazałam na forum, ale miałam pewne problemy z bankiem :oops: i dopiero w poniedziałek mogę. W takim razie dopiszę , że to dla Iki6.

mięta

 
Posty: 1131
Od: Pt sty 09, 2009 23:20
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob paź 17, 2009 1:46 Re: Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

Witam
Trochę do dla mnie dziwne. Jeden post i taki nagły zwrot. Nie wiem czy ludzie są tu ważni czy zwierzęta?

Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

I co to oznacza? Pani Małgosia poczuła się urażona. Każdy ma prawo bo każdy inaczej widzi świat i co jest białe dla jednej osoby nie musi być dla innej.Czytałem na innym forum Posty Pani Małgorzaty i wiem jak bardzo zależy Jej na kotkach. Na tym aby były szczęśliwe. Ktoś starał się zrozumieć co przeżywają Panie W Kostrzynie?
Z tego co wiem to nie maja zbyt wielu zwolenników w mieście.Ktoś z Paniami rozmawiał? Starał się wyjaśnić?
A tu? Bo daleko? Bo udało się sześć kotków wyciągnąć to starczy? Możemy skończyć? Mam wielki szacunek dla wszystkich którzy tu na tym forum pomagają i wiem ile poświęcają. Ja sam niestety niewiele mogę. Ale gdybym poświęcał się tak bardzo to nie rezygnowałbym tak szybko. To niczego nie rozwiązuje. Panie w Kostrzynie nie poradzą sobie ze sterylizacja i potrzebują pomocy. Co da sześc kotków jak za rok będzie Ich trzydzieści. To ma być rozwiązanie problemu? Jest zrobione dużo i starczy? Panie dostaną na karmę aby kotki mogły przetrwać zimę i się mnożyć. Może warto trochę porozmawiać i może nawet poczekać. Przygotować się? Poszukać dodatkowej pomocy?
Nieważne kim jesteś. Ważne jak chcesz pomóc.

Cajus JB

 
Posty: 105
Od: Śro wrz 23, 2009 2:51
Lokalizacja: Toruń

Post » Sob paź 17, 2009 1:53 Re: Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

:cry:

big familly cats

 
Posty: 11
Od: Śro paź 14, 2009 1:09

Post » Sob paź 17, 2009 1:59 Re: Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

Pani Małgosia i Pani Regina są osobami o wielkich sercach. Może to co robią jest dla Nich wszystkim co daje im radość? Panie są bardzo wrażliwe na krzywdę i dlatego bardzo łatwo je urazić.
Wszystkie osoby na tym wątku robią to od wielu lat i wierzę, że czasami zdarzają się słabsze chwile. Jest zmęczenie i rezygnacja. Wystarczy słowo by wszystko obrócić w pył. To chyba stało się tutaj.

Może warto porozmawiać skoro Pani Małgosia jest na forum? Każdy ma swoją dumę i swoje racje. Ale jak każdy będzie rezygnował przez dumę i dotyczy to obu stron to po co w ogóle pomagać i prosić o pomoc. Niech wszystko będzie tak jak jest. Niech ludzie chodzą dumni, a zwierzęta cierpią.

Przepraszam jeśli kogokolwiek uraziłem.
Pozdrawiam serdecznie

Kocham zwierzęta i zawsze będę im pomagał w miarę swoich możliwości.
Oby z czasem rosły jak najwięcej.
Ostatnio edytowano Sob paź 17, 2009 3:40 przez Cajus JB, łącznie edytowano 1 raz
Nieważne kim jesteś. Ważne jak chcesz pomóc.

Cajus JB

 
Posty: 105
Od: Śro wrz 23, 2009 2:51
Lokalizacja: Toruń

Post » Sob paź 17, 2009 2:08 Re: Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

Javena pisze:Szanowne Panie. To ja namówiłam P. Małgosie ,aby sie zarejestrowała.Chciała dac kilka wskazówek odnosnie łapania kotów i oferowac swoją pomoc. Weszła i co czyta "Po wyjsciu ze szpitala "zorganizują sobie kolejne koty"albo "Co te panie sobie mysla,że fundacja ciągle i będzie pomagać" Sama jak to przeczytałam miałam mieszane uczucia. Wyobrażam sobie ,co czuła Małgosia. Czesto z nia rozmawiam i wiem,że jest bardzo uczuciową i wrazliwą osobą. Zapewne noc miała zapłakaną. Szkoda,ze tak daleko mieszkam. :( Jesli chodzi o Was ,to naprawdę podziwiam Wasze poświecenie, zaangazowanie. Jestescie wspaniałymi osobami ,co do tego nie mam watpliwosci. Tylko bardzo Was proszę o wyrozumiałosc dla Pani Małgosi.(czy to nie były zbyt mocne słowa?) Spróbujcie postawic sie na jej miejscu...Pozdrawiam wszystkich NAPRAWDE WIELKICH LUDZI!



I ja zajrzałam tutaj, bo dostałam linka od osoby zbulwersowanej całymi tekstami ...No tez prawde mówiac teraz nie zacytuje co do słowa, ale niemiło przeczytałam słowa'teraz wexmiemy,a potem niech sobie radza na własny koszt jak my"Normalnie ,az sie wierzyc nie chce.Przeciez jedna osoba sama nie sponsoruje niczego,a te Panie szukaja pomocy bo sobie nie radza.To chyba najlepsze co zrobiły...nie zostawiły tych futerek samych samopas, tylko pukaja...wiem ,ze i mnie sie zaraz dostanie, ze nie pomagam,a sie wtracam, ale trzeba niestety"wazyc słowa",bo chlapniecia bardzo bola.W nerwach duzo sie mówi niestety...Pozdrawiam i smutny koniec dnia...tylko tyle...Dodam jeszcze,ze sama mam sporo kotów w domu, a teraz sciagaja do nas bezdomnekoty-wczoraj było 2 stałe bezdomniaki,a dzisiaj 7 juz na tarasie jest i czekaja na mokre, ciepłe jedzonko.W tamta zime było 15 sztuk...i prawde mówiac nikogo to nie obchodziło,ze jest zimno, a koty siedza i wpatruja sie w okno tarasu.Weź i nie daj jesc.Pomocy znikad nie miałam,ale sobie jakos radziłam przez te lata, bo kocham zwierzeta i potrafie zrezygnowac z wakacji, czy markowych ubrań.Teraz jednak sama znalazłam sie w sytuacji, gdzie wziełam koty na tymczas ...bardzo chore i zadłuzyłam sie na kilka tys juz złotych(spłacone)Teraz ludzie, którzy znaja moja skrmnosc i fakt ,ze pomagałam innym majac takie wydatki postanowili mnie wesprzec datkami,zebym tylko jeszcze jakiejs biedzie mogła pomóc...Poczytuje rózne watki,ale strasznie smutne to co czytam tutaj .Na dodatek ze wskazania znajomej osoby,załamanej obrotem sprawy...Pogódźcie sie i przeproście, a kotom lżej będzie... :catmilk: -czekaja na Was...
BOZENAZWISNIEWA
 

Post » Sob paź 17, 2009 2:51 Re: Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

Oj,dobrze że zajrzałam.Nie mogłam zasnąć po tym co napisała p.Małgosia i po odpowiedzi na jej post.Teraz już mi lepiej.Naprawdę chodzi o KOTY dla nich to wszystko,dla nich łańcuch serc i ten cały ogromny wysiłek wspaniałych ludzi.Myślę, Kostrzyniankom trzeba pomagac nadal.Może uda się pozyskać kogoś z Kostrzyna,może zdarzy się kolejny forumowy cud i wokół p.p.Małgorzaty i Reginy powstanie krąg pomocnych i życzliwych ludzi tam na miejscu.Przecież tam też są dobrzy ludzie wrażliwi na los bezdomnch biedactw,tylko trzeba ich wyciągnąć z ich skorupek... Pozdrawiam Was wszystkich.Jesteście naprawdę wspaniali.
Człowiek wybiera sobie PSA,ale to KOT wybiera sobie człowieka!

WIRGINIA

 
Posty: 245
Od: Nie paź 11, 2009 17:58
Lokalizacja: Sulechów-lubuskie

Post » Sob paź 17, 2009 3:29 Re: Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

WIRGINIA pisze:Oj,dobrze że zajrzałam.Nie mogłam zasnąć po tym co napisała p.Małgosia i po odpowiedzi na jej post.Teraz już mi lepiej.Naprawdę chodzi o KOTY dla nich to wszystko,dla nich łańcuch serc i ten cały ogromny wysiłek wspaniałych ludzi.Myślę, Kostrzyniankom trzeba pomagac nadal.Może uda się pozyskać kogoś z Kostrzyna,może zdarzy się kolejny forumowy cud i wokół p.p.Małgorzaty i Reginy powstanie krąg pomocnych i życzliwych ludzi tam na miejscu.Przecież tam też są dobrzy ludzie wrażliwi na los bezdomnch biedactw,tylko trzeba ich wyciągnąć z ich skorupek... Pozdrawiam Was wszystkich.Jesteście naprawdę wspaniali.

BOZENAZWISNIEWA pisze:
Javena pisze:Szanowne Panie. To ja namówiłam P. Małgosie ,aby sie zarejestrowała.Chciała dac kilka wskazówek odnosnie łapania kotów i oferowac swoją pomoc. Weszła i co czyta "Po wyjsciu ze szpitala "zorganizują sobie kolejne koty"albo "Co te panie sobie mysla,że fundacja ciągle i będzie pomagać" Sama jak to przeczytałam miałam mieszane uczucia. Wyobrażam sobie ,co czuła Małgosia. Czesto z nia rozmawiam i wiem,że jest bardzo uczuciową i wrazliwą osobą. Zapewne noc miała zapłakaną. Szkoda,ze tak daleko mieszkam. :( Jesli chodzi o Was ,to naprawdę podziwiam Wasze poświecenie, zaangazowanie. Jestescie wspaniałymi osobami ,co do tego nie mam watpliwosci. Tylko bardzo Was proszę o wyrozumiałosc dla Pani Małgosi.(czy to nie były zbyt mocne słowa?) Spróbujcie postawic sie na jej miejscu...Pozdrawiam wszystkich NAPRAWDE WIELKICH LUDZI!



I ja zajrzałam tutaj, bo dostałam linka od osoby zbulwersowanej całymi tekstami ...No tez prawde mówiac teraz nie zacytuje co do słowa, ale niemiło przeczytałam słowa'teraz wexmiemy,a potem niech sobie radza na własny koszt jak my"Normalnie ,az sie wierzyc nie chce.Przeciez jedna osoba sama nie sponsoruje niczego,a te Panie szukaja pomocy bo sobie nie radza.To chyba najlepsze co zrobiły...nie zostawiły tych futerek samych samopas, tylko pukaja...wiem ,ze i mnie sie zaraz dostanie, ze nie pomagam,a sie wtracam, ale trzeba niestety"wazyc słowa",bo chlapniecia bardzo bola.W nerwach duzo sie mówi niestety...Pozdrawiam i smutny koniec dnia...tylko tyle...Dodam jeszcze,ze sama mam sporo kotów w domu, a teraz sciagaja do nas bezdomnekoty-wczoraj było 2 stałe bezdomniaki,a dzisiaj 7 juz na tarasie jest i czekaja na mokre, ciepłe jedzonko.W tamta zime było 15 sztuk...i prawde mówiac nikogo to nie obchodziło,ze jest zimno, a koty siedza i wpatruja sie w okno tarasu.Weź i nie daj jesc.Pomocy znikad nie miałam,ale sobie jakos radziłam przez te lata, bo kocham zwierzeta i potrafie zrezygnowac z wakacji, czy markowych ubrań.Teraz jednak sama znalazłam sie w sytuacji, gdzie wziełam koty na tymczas ...bardzo chore i zadłuzyłam sie na kilka tys juz złotych(spłacone)Teraz ludzie, którzy znaja moja skrmnosc i fakt ,ze pomagałam innym majac takie wydatki postanowili mnie wesprzec datkami,zebym tylko jeszcze jakiejs biedzie mogła pomóc...Poczytuje rózne watki,ale strasznie smutne to co czytam tutaj .Na dodatek ze wskazania znajomej osoby,załamanej obrotem sprawy...Pogódźcie sie i przeproście, a kotom lżej będzie... :catmilk: -czekaja na Was...


Jeśli dobrze kojarzę te trzy nicki, a raczej tak, to są, to wspaniałe osoby o Wielkich Sercach, którym los zwierząt nie jest obojętny i nie tylko kotów. Każda z nich walczy o lepsze jutro dla zwierząt i robią to z miłości do Nich. Tak Jak Pani Małgorzata i Pani Regina robią to po cichu, bez splendoru. Jednak jeśli potrzeba pomóc takim osobom jak Panie z Kostrzyna to róbmy to bo to naprawdę ważne. Człowiek człowiekowi musi być człowiekiem.Nie można tego tak zostawić.

Ten wątek przez długi czas był martwy bo nie miał nowych użytkowników. Ostatni miesiąc to zmienił. Skoro jest zainteresowanie to jest szansa, że będzie dobrze. Każdy zasługuje na pomoc i wsparcie w potrzebie.

I tu trzeba zdać się na dialog i doświadczenie, a rozwiązanie na pewno się znajdzie.
Nieważne kim jesteś. Ważne jak chcesz pomóc.

Cajus JB

 
Posty: 105
Od: Śro wrz 23, 2009 2:51
Lokalizacja: Toruń

Post » Sob paź 17, 2009 7:38 Re: Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

Czytam i czytam i nie dowierzam. Przepraszam p. Małgosiu ale czytając wszystkie posty zorientowałam sie ze jest Pani w moim wieku. Jestem na emeryturze i całe moje życie poświeciłam kotom. Nigdy nawet wtedy gdy było mi bardzo cieżko nie prosiłam o pomoc ( wtedy nie wiedziałam nawet że istnieje Forum i tam można prosić o pomoc). W moim domu mam 5 swoich rezydentów + 3 matki + 7 maluchów na działce na którą przyjęłam koty z Kostrzynia dokarmiam zmienną ilość ok 5 kotów. Koty dostają jeść codziennie i maja miejsce do schronienia się przed zimnem. Kiedy są chore jadę z nimi do weterynarza ( nawet z działkowym). A przede wszystkim wszystkie koty w domu i na działce są wykastrowane/wysterylizowane i zaszczepione. Jak Pani myśli ile to kosztuje. Dużo! I nie narzekałam nigdy. Chciałam im pomagać, to pomagam. Chciałam przyjąć pozostałe koty z Kostrzynia że pomóc kotom a nie Pani. Kosztami jedzenia i opieki weterynaryjnej obciążyć mnie i nasze Panie emerytki ( które zresztą na to się zgodziły) ale nie byłam przygotowana na taki post.
Moje kochane cioteczki. Podtrzymuje ofertę przyjęcia 12 kotów z Kostrzynia. Wysterylizowania/wykastrowania całej gromady i wypuszczenia na moim Ogrodzie gdzie będą mogły godnie żyć mając opiekę cały rok tak karmicieli jak i weterynarza ( tym bardziej, że jak moja vetka wróci z macierzyńskiego na działki do kotów wolno żyjących przyjeżdza na wezwanie). Mamy niewiele czasu, ale proszę o rozważenie tej propozycji, bo ja muszę wiedzieć o decyzji najpóźniej jutro rano. Muszę albo potwierdzić albo odmówić samochód a w poniedziałek potwierdzić albo odmówić zabiegi :?
Mój ukochany Biesik 3.04. - 16.12.09 za TM
Obrazek[url=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=110295&start=0]

IKA 6

 
Posty: 6469
Od: Pon mar 30, 2009 18:31
Lokalizacja: Ruda Sląska

Post » Sob paź 17, 2009 7:44 Re: Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

Cajus JB pisze:Witam
Trochę do dla mnie dziwne. Jeden post i taki nagły zwrot. Nie wiem czy ludzie są tu ważni czy zwierzęta?

Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

Cajus, to nie my postanowiliśmy zakończyć akcję.
Dla przypomnienia przytoczę ostatnie słowa postu p.Małgorzaty:
big familly cats pisze:Nie zamierzam prowadzić wojny na słowa,a temat kotów uważam za definitywnie zamknięty i proszę o to również Waszą Fundację.

Co więc, Twoim zdaniem, mamy robić skoro osoba, do której pomoc jest skierowana oświadcza, że tej pomocy nie przyjmie? Jednocześnie z góry odmawia jakiejkolwiek dyskusji (bo, na litość boską, o jakiej "wojnie na słowa" mowa???)
Nie sugeruj więc, że to forum po przeczytaniu tego jednego postu odęło się i postanowiło zakończyć działania. Po prostu - nie da się pomóc komuś, kto odmawia współpracy.

Cajus JB pisze:Bo udało się sześć kotków wyciągnąć to starczy? Możemy skończyć?

Cajus, może przeczytaj uważnie i na spokojnie ostatnie kilka stron wątku...Tak do postu p.Małgorzaty.

Cajus JB pisze:To niczego nie rozwiązuje. Panie w Kostrzynie nie poradzą sobie ze sterylizacja i potrzebują pomocy. Co da sześc kotków jak za rok będzie Ich trzydzieści. To ma być rozwiązanie problemu? Jest zrobione dużo i starczy? Panie dostaną na karmę aby kotki mogły przetrwać zimę i się mnożyć. Może warto trochę porozmawiać i może nawet poczekać. Przygotować się? Poszukać dodatkowej pomocy?

Oczywiście, że planowana przeprowadzka kotów niczego na dłuższą metę nie rozwiązuje. Wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę i ten właśnie problem w pewnym momencie stał się przedmiotem dyskusji. W której padły również krytyczne uwagi odnośnie Pań bezczynności w kwestii sterylek czy też choćby podawania kotkom tabletek provery. Bo pewne działania muszą po prostu zostać podjęte przez bezpośrednich opiekunów stada.

Była szansa na przewiezienie obecnie rezydujących kotów w przyjazne miejsce. I zlikwidowanie tym samym problemu stadka, z który Panie sobie w żaden sposób nie radzą.
Decyzją Pań operacja nie zostanie przeprowadzona.
Ja osobiście w obecnej sytuacji nie widzę możliwości zrobienia czegokolwiek.

No a w kwestii zranionych uczuć, choć to akurat jest sprawa zupełnie drugorzędna;
Jak sądzisz, jak mogą poczuć się ludzie, którzy od miesiąca co najmniej kombinują jak koń pod górę, angażują swój czas, pieniądze, energię i emocje, żeby znaleźć jakieś rozwiązanie, kiedy wchodzą na wątek i widzą, że ktoś po przeczytaniu kilku postów krytycznych pod jego adresem postanawia unieść się honorem i z góry odmawiając jakiejkolwiek dyskusji oznajmia wyniośle "no to paniom już dziękujemy".? Ktoś, komu na tych kotach powinno chyba najbardziej zależeć.

bromba

 
Posty: 1183
Od: Śro maja 17, 2006 16:26
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 17, 2009 8:16 Re: Kostrzyn-przykry koniec wątku, dzięki wszystkim za pomoc.

IKA 6 pisze:Czytam i czytam i nie dowierzam. Przepraszam p. Małgosiu ale czytając wszystkie posty zorientowałam sie ze jest Pani w moim wieku. Jestem na emeryturze i całe moje życie poświeciłam kotom. Nigdy nawet wtedy gdy było mi bardzo cieżko nie prosiłam o pomoc ( wtedy nie wiedziałam nawet że istnieje Forum i tam można prosić o pomoc). W moim domu mam 5 swoich rezydentów + 3 matki + 7 maluchów na działce na którą przyjęłam koty z Kostrzynia dokarmiam zmienną ilość ok 5 kotów. Koty dostają jeść codziennie i maja miejsce do schronienia się przed zimnem. Kiedy są chore jadę z nimi do weterynarza ( nawet z działkowym). A przede wszystkim wszystkie koty w domu i na działce są wykastrowane/wysterylizowane i zaszczepione. Jak Pani myśli ile to kosztuje. Dużo! I nie narzekałam nigdy. Chciałam im pomagać, to pomagam. Chciałam przyjąć pozostałe koty z Kostrzynia że pomóc kotom a nie Pani. Kosztami jedzenia i opieki weterynaryjnej obciążyć mnie i nasze Panie emerytki ( które zresztą na to się zgodziły) ale nie byłam przygotowana na taki post.
Moje kochane cioteczki. Podtrzymuje ofertę przyjęcia 12 kotów z Kostrzynia. Wysterylizowania/wykastrowania całej gromady i wypuszczenia na moim Ogrodzie gdzie będą mogły godnie żyć mając opiekę cały rok tak karmicieli jak i weterynarza ( tym bardziej, że jak moja vetka wróci z macierzyńskiego na działki do kotów wolno żyjących przyjeżdza na wezwanie). Mamy niewiele czasu, ale proszę o rozważenie tej propozycji, bo ja muszę wiedzieć o decyzji najpóźniej jutro rano. Muszę albo potwierdzić albo odmówić samochód a w poniedziałek potwierdzić albo odmówić zabiegi :?

:1luvu: wiem o czym Mówisz-ja w domu mam 16 sztuk (tymczaski ze schroniska ,których zostało 11),ale ich nie wypuszcze, a chetnych na domki brak...tak juz zostanie... :1luvu: działaj Kochana ,działaj,dzieki za to,ze nie straszne sa 'odmienne"opinie-tez sie takowymi nie przejmuje. :ok:
BOZENAZWISNIEWA
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 49 gości