Bielskie BiedyII-Guliwerek w domu :):)

u nas prąd był, ale sypało mocno. zaspy takie wielkie, gałęzie połamane
za to w BB nawet połowy tego nie ma co u nas.

berni pisze:zdobyłam nową umiejętność-czyszczenie kuwet z latarką w zębach

Ekstremalne przeżycia :wink:

Dziś ładnej pogody ciąg dalszy...

A Bambi jest podobny do Henia

owszem, owszem...
I zasługuje na najlepszy domek :ok:

Berni ,gratuluję nowej umiejętności

nigdy niewiadomo co się przyda w przyszłości :mrgreen:

A u nas bardziej mokro i ciaprachowo niż śnieżnie... oby wróciło jeszcze lato tego roku

Berni, porażka: dałam Sisi na próbę troszkę suchego Biomillu i rzuciła się na to łapczywie

Żadnych innych chrupek już nie chce. I co ja teraz pocznę? Zbankrutuję, czy jak... To ci arystokratka dopiero :twisted:

Arsnova pisze:A u nas bardziej mokro i ciaprachowo niż śnieżnie... oby wróciło jeszcze lato tego roku
Berni, porażka: dałam Sisi na próbę troszkę suchego Biomillu i rzuciła się na to łapczywie Żadnych innych chrupek już nie chce. I co ja teraz pocznę? Zbankrutuję, czy jak... To ci arystokratka dopiero

no to masz przechlapane :twisted:

ale tytuł Cesarzowej do czegoś zobowiązuje :mrgreen:

A ja lubie jak tak pada...serio..nawet jak mam jechać na letnich oponach po tych bielskich pagórkach...jak pomyslę że potem usiade w domku, zapali się w piecu, kaloryferki zrobią sie takie ciepłe, koty rozmruczane, rozleniowione.....

Wczoraj (poza zdobywaniem nowej umiejetnosci :mrgreen:

) prawdziwie elegancja kolacja..ponieważ odcieli nam prąd to kolacje kotom serwowałam przy świecach. Krojenie surowych serc kurzych w towarzystwie kotow i psa, i wszytsko tylko w świetle świec chyba dopiszą jako nową umiejętność :wink:

rano niestety pradu nadal nie było, za to dalo sie zauwazyć skutki opadów...maliny polamane, jeden żywotnik rozciapany na boki jak zgniły pomidor podobnie jak czeresnia (że też tych gałęzi nie mogla miec tak nisko kiedy miała owoce), jabłoń, brzoskiwinia....
a tu ciagle pada i pada...

śnieg u Was pada? w Wawie dzis po prostu pochmurno...

Berni, takie ekstremalne warunki kształtują charakter :wink:

A Mrusia wypadła dziś z domu a potem jeszcze szybciej wrociła :ryk:

progect pisze:A Mrusia wypadła dziś z domu a potem jeszcze szybciej wrociła

Zimno w łapki, brrr...

Arsnova pisze:porażka: dałam Sisi na próbę troszkę suchego Biomillu i rzuciła się na to łapczywie Żadnych innych chrupek już nie chce. I co ja teraz pocznę? Zbankrutuję, czy jak... To ci arystokratka dopiero

Hehe...tricolorki tak mają :wink:

haha Mrusia to mądra kotunia. Moje też tylko wychyliły noski i ich minki były po prostu bezcenne.

ostatnio moja Dzaga non stop sika do swojego ukochanego koszyczka

kilka razy wygryzł ją stamtad Bursztynek i zaczynam podjerzewać że to na zasadzie: skoro ja nie mogę tu leżec to nasikam żebyś ty też nie mógł :twisted:

trzeba lapać siki jednym słowem. Ostatnio udało się zapolować na siuśki Dzerrego- wyszły idealne, co bardzo mnie cieszy, bo Dzerry miał spore problemy z pecherzem. Niestety od miesiaca jest na renalu, bo mocznik mial w górnej granicy normay a kreatynina od stycznia podskoczyła z 1,8 do 2,0. Ten mój mały lewek taki chorowitek.

Ostatnio sie tak zastanawiałam, ze w sumie to on powinnien być najsilniejszym kotem. Miał super start w zyciu. Panstwo z Krakowa przywieżli z wakacji kotkę wiejska, która przychodziła do nich po jedzenie. Kotka już była w ciazy, urodziła 5 kociaków. Dzerry mieszkał z mamą przepisowo do 12 tygodnia życia, chowany na wołowinie, cielecinie etc. Moja Dzaga to schorniskowa biedna malusia bieda-miała ok 6 tygodni jak ją wziełam, razem z grzybem :twisted:

Bursztynek znaleziony przez Jole.goc- bardzo chorutki, z trzeszczacymi oskrzelami. Teraz Busztyn to 6 kg zywej, czarnej wagi :oops:

Dzagulina po wyleczeniu uszków i grzyba -jest zdrowa jak rydz (odpukać! żeby sie nic nie przyplatało)...a Dzerek ciagle coś. Ale i tak jest najkochanszym małym lewkiem z wielkim noskiem :kotek:

u nas też napadało strasznie dużo sniegu

drzewa połamane. moje róże obraz nędzy i rozpaczy

i rozcięło siatkę zabezpieczającą na balkonie

nie wiem czy da się to zalatać czy na wiosnę trzeba będzie nową zamawiać

A w krakowie Sisi - arystokratka przechadzał się dzisiaj dostojnie po balkonie - co tam zimno, trzeba obejrzeć swoje włości

Na szczeście nie pada, nie sypie, słonko zaświeciło...

Jak upływa niedziela Bielskim Biedom i ich Dobrotliwej Władczyni?

Aha, zapomniałam, kolejne wesele...

no juz po weselu. fajowo jak zawsze, bo ekipa pierwsza klasa. Najpyszniejszy tort weselny jaki jadłam. Za tydzien jeszcze jedno i wreszcie się wyśpie w weekend. :mrgreen:

Kiedyś to się miało całe stada znajomych...fajnie, że nie zapominają o starej zakoconej kolezance :kotek:

kilka osób okazało się że ma koty, wiec rozmowa nie dotyczyła tylko dzieci :wink:

Tak na szybciutko...
Eksperymnet z Czesią się powiódł. Mała sama w osobnym pokoju przemieniła się z dzikuski w milusinska koteczkę, która mruczy, prezy ogonek i dupke do góry, spi wtulona w człowieka.Teraz zajmowała się nią moja Mama i też już Czesia daje się glaskać. Także trzeba poszukać domeczku, bo widzę że CZesia spokojnie się zaaklimatyzuje :ok: