Hmm, ciężka sprawa, ja bym jednak próbowała z ogłoszeniami w okolicy, aczkolwiek rozumiem, że nie chcesz się ujawniać, że przejmujesz się losem kotów, bo ludzie zaczną podrzucać
Nie wiem co poradzić, jeśli zdecydujesz na 100% szukać jej domu mogę pomóc w ogłoszeniach.
I przy okazji, miałam bardzo podobną sytuację w zeszłym roku w jesieni. Na moim balkonie siedział kot (parter), nie przejęłam się specjalnie, bo zdarza się to często, wychodzące koty sąsiadów nieraz przychodzą, wygrzewają się w słoneczne dni, bo balkon południowy, dobra ekspozycja na słońce

Kolejnego dnia czarnulek był znowu, troszkę mnie to zdziwiło, jak siedział rano kolejnego dnia (a to już były jesienne chłody, zimne noce) to wyszłam. Kot pozwolił się pogłaskać, zaczął się łasić, mruczeć ... zaniepokoił mnie świszczący oddech, dałam mu jedzenie - rzucił się na suche jakby tydzień nie jadł (ale na zabiedzonego nie wyglądał, dość okrąglutki). Jak wróciłam z pracy kot siedział na balkonie, dostał jeść, zaczął miauczeć, nie wiedziałam co robić, ale byłam twarda, nie zabrałam do domu

Kot miauczał na balkonie, poszliśmy spać, obudziło nas miauczenie pod oknem sypialni, kot obszedł cały blok, znalazł właściwe okno - masakra, nieprzespana noc, zdrapane moskitiery zarówno od balkonu jak i sypialni, nie wpuściłam, nie wiedziałam czy nie jest chory, a miałam swojego kota. Rano dostał jeść, popołudniu był znów, zabrałam do weterynarza. Kotek okazał się być ok rocznym wykastrowanym kocurkiem z poważnym zapaleniem płuc, dostał antybiotyk, a ja nie wiedziałam co z nim zrobić. Wylądował w końcu w garażu, dostał posłanko, kuwetkę, jedzonko. Tak spędził noc, następnego popołudnia zabrali go rodzice TŻa, przez kilka dni woziliśmy kota przez cały Kraków na zastrzyki z antybiotyku. Co ja sobie myślałam o ludziach, którzy wyrzucili chorego kota z domu ... Rozwiesiłam ogłoszenia, po kilku dniach znalazł się właściciel, zwrócił kasę za leczenie, mieszkał kilka bloków dalej. Kotek wyszedł i nie wrócił, cała rodzina była w rozpaczy, mieli jeszcze jednego kota. Byliśmy potem w kontakcie, kiedyś zgubił się jeszcze raz bo dzwonili czy do nas przypadkiem nie przyszedł. Co jakiś czas go widuję, jest kotem wychodzącym ...
Może czarna jednak ma dom? Dlatego napisałam, że ja bym próbowała z ogłoszeniami ...
Ale może masz rację, że w tym przypadku wyrzucili
