Kocia Koalicja 2 - listonosz do nas przyszedł :D

Monostra pisze:Po raz pierwszy od paru dni mogłam się wyspać. Teoretycznie. Zostawiłam chrupki w pokoju, żeby sobie same wzięły śniadanie, jak przyjdą się upominać. O 6 rano: ŁUUUP! Książka walnęła w miseczkę, a chrupki były w całym pokoju. Bo Mohera należy pogłaskać przed jedzeniem .

Chcesz się wyspać - wpuść mysz do kuchni :mrgreen:

Moje footra od trzech dni zamiast wylegiwać się w sypialni, czuwają w kuchni. Trochę mi dziwnie jak rano mogę szybko

przemieścić się do łazienki. Chrupki nasypuję z własnego poczucia obowiązku zamiast pod wpływem kociego terroryzmu

Kociaste przychodzą łaskawie na parę sztuk i zaraz wracają na posterunek. Apetyt wraca im dopiero po południu :lol:

Monostra pisze:Koty od rana siedzą pod balkonem. Wypuszczam. Po 2 minutach: wpuuuuść nas! Po następnych 5: wyyyypuść! I tak w kółko . Liczą na to, że pogoda się poprawiła w tym czasie?

Zupełnie je rozumiem, też ciągle popatruję w okno z nadzieją... Tymczasem u nas pi... jak w kieleckim, po niebie zasuwają stalowe chmurzyska, 3 stopnie i rano na trawie było takie białe cuś, czego już dawno nie widziałam i jeszcze długo nie chciałam widzieć :evil:

U mnie na trawniku przed blokiem tego białego coś jest już tyle, że moja mała chce lepić bałwanka :roll:

, sypie od 2 godzin :evil:

śnieg spadł. Kcę Koalicję na sankach, howgh!

Georg-inia :evil:

. Sanki mi chwilowo niepotrzebne, auto się ślizga wystarczająco :roll:

.
Moher od paru dni wysiaduje orzechy :twisted:

- zostawiłam do wysuszenia w płóciennym worku i śpi na nich większość czasu. Teraz wydobył jednego i szaleje. Dobry wujek ukradł też jedną sztukę dla świrków :roll:

.Dźwięk orzechów turlających się po parkiecie i obijających o meble jest wyjątkowo kojący :evil:

.

Moheru jaki twórczy i koleżeński :ryk:

to już wole jak Myśka wykrada mi fasolkę szparagową do zabawy :wink:

Czy ja juz mowilam, ze kocham Moheru

Monostra pisze:Georg-inia . Sanki mi chwilowo niepotrzebne, auto się ślizga wystarczająco .
Moher od paru dni wysiaduje orzechy - zostawiłam do wysuszenia w płóciennym worku i śpi na nich większość czasu. Teraz wydobył jednego i szaleje. Dobry wujek ukradł też jedną sztukę dla świrków .Dźwięk orzechów turlających się po parkiecie i obijających o meble jest wyjątkowo kojący .

Instynkt jakiś się w nim obudził, czy cuś? :mrgreen:

Moherek jak nic się nudzi w taka pogodę :mrgreen:

Trykot

.
Uwielbiam drania za ciągotki techniczne. Mamy czarną serię awarii domowych, oczywiście w czasie największego nawału pracy. Pomoc Trykota przy wymianie baterii kuchennej była bezcenna :twisted:

. Należy wejść pod zlew razem z fachowcem. Jeśli słabo widać, wchodzimy na fachowca leżącego brzuchem do góry. Jeśli dobrze trafimy łapą, fachowcowi wypadają narzędzia z ręki i wyrywają się brzydkie wyrazy. Zestresowany fachowiec odłącza baterię, zapominając wyłączyć wodę :twisted:

. Jak fachowiec dochodzi do wniosku, że bez demontażu zlewu się nie da, należy to sprawdzić od góry. To, że od góry jest dziura, a nie zlew, to pikuś. Wpadamy na dół szafki, demontując do końca syfon i przy okazji na fachowca.
Ubaw miałam niezły, mimo zawalonej roboty. Fachowiec nadal wykazuje chęć napraw u nas i przyjdzie wymienić umywalkę. Nie mogę się doczekać :twisted:

.
Mam nadzieję, że fachowcy zmywarki i junkersa też będą odporni :roll:

.