Byłyśmy z Gryzią na zdjęciach. (dziękujemy Honi za pomoc).
Płuca są zmienione i powiększone. Ale nie ma w nich płynu - czyli dobre wieści
W obie strony Gryzia próbowała zdemolować transporter. Uspakajała się tylko, jak trzymałam rękę na okienku. Aż żałowałam, że nie mam automatu, bo mi tej ręki brakowało. W domu niestety miała krótki atak, ale dosłownie chwilę (ostatnio nie miała ataków), a potem zainteresowała się miską ze śniadaniem. Na nią niestety stres fatalnie wpływa. Zostaje na furosemidzie na razie bezterminowo.
U mnie w domu Gryzia czuje się już jak u siebie. Wczoraj przyszła nawet towarzysko posiedzieć ze mną. Na kolanach nie chce siedzieć, ale tak myślę, że to może mieć związek z tym, że ona się tak układa, żeby jej się łatwiej oddychało, a kolana nierówne.... Z innymi futrami też się dogadują. Już była akcja jedzenia z jednej miski z rezydentem - chciałam uwiecznić, ale nie zdążyłam. Poza tym to straszny miziak. Tylko potrzebuje czasu, żeby zaufać.
Ciekawe, jak długo będzie obrażona za dzisiejsze?
Pieniądze wpłynęły w poniedziałek.
Za resztę kociarni
