A tak serio to bardzo trudna decyzja. Gdybym go mogła zabrać do domu nie wahałabym się ani chwili. A tak sama nie wiem co dobre dla niego, a co dla mnie. Nie wygląda na nieszczęśliwego tam gdzie jest, a do tego ewidentnie "socjalizuje" kotki. Ale jest obciążeniem dla mojej mamy i nie ma "swojego" człowieka na co dzień. Ale pokradł nam serducha na amen. To taki czort, którego nie można nie kochać. I bądź tu babo mądra.
