No z tymi przyzwyczajeniami żywieniowymi to my też mamy cztery światy

U nas do kwestii rodzaju jedzenia dochodzą jeszcze kwestie "lokalowe".
I tak: Świstak je tylko jeden rodzaj saszetek (Gimpet, tuńczyk i kurczak), czasem ewentualnie Light Lunch z indykiem i serkiem. I nic więcej (albo ja jeszcze nie odkryłam). Klemens chce surowego kurczaka, ale musi być drobno pokrojony i z sosem, na szczęście sos z saszetki Świstaka jest ok, więc mu nawalam do tej kury. Ochcia je to samo, co Klemens. Buńka i Antek to moje ulubione koty pod względem jedzenia, bo jedzą po prostu pokrojoną kurę. A Lucek je tylko Light Lunch z indykiem i serem, czasem skusi się na vom feinsten z wołowiną. To jedzenie to jeszcze luz. Ale tak. Buńka je zamknięta w sypialni, bo ją inne koty deprymują i ma focha. Klemens je zamknięty ze mną w łazience, bo przy innych nie chce i sam też nie. Ochotka jedzą z Luckiem w dużym pokoju, bo Ochcia nie zdąży zjeść przed Luckiem i mu nie wyżre, a Lucek nie lubi tego co ma Ochcia. Antek je w kuchni, bo zanim zje i dobiegnie do pokoju, Ochcia i Lucek już zeżrą swoje. A nawet jak nie zeżrą, to Antek może zapomnieć o podebraniu im czegokolwiek. Strasznie im głowy rosną wtedy i zakrywają miskę

A Świstak je zamknięta w kiblu, bo nie mamy innego zamykanego pomieszczenia, a ona nie może jeść przy innych, bo ją pogonią. Czasem jeszcze żąda, żebym do niej przyszła i drapała ją po pleckach, jak je.
Bosz, ale te koty rozpuszczone
