Hejka.
To może ja coś napiszę
Sprintka postanowiła wylizać sobie brzuch, w związku z czym musiałam ją na 2 dni zawiązać w kaftanik bezpieczeństwa

jaka była grzeczna przez chwilę...
Ale wczoraj demostracyjnie nas...ała sobie do kaftanika, zmuszając mnie do zdjęcia go z niej. I bryka wesoło. Ale brzuch już ładnie, mam nadzieję, że sobie go po raz drugi nie rozbabrze...
Kszyk natychmiast po odstawieniu antybiotyku zaczął kichać, zatkał mu się nos i ogólnie cała poprawa poszła w diabły. Wygląda na to, że jednak jakieś bakterie nas oszukały i siedzą w nim, tylko się nie wysmarkały jak braliśmy wymaz... no to wróciłam do antybiotyku i niestety JEST lepiej. Grzybek za to goi się ładnie. Zrobiła się jedna nowa plama (a może po prostu ją wtedy przeoczyłam), ale to co było smarowane schodzi. Widocznie dzielona na wiele części kapsułka orungalu zadziałała
A rudy (na razie jest u mnie, mam nadzieję, że krótko) to kretyn. Na rękach mruczy, na podłodze zwiewa. Co więcej - na kolanach mruczy dopóki nie spojrzy na twarz człowieka - wówczas mu się nagle przypomina, że on się boi
Ja czuję się z grubsza rzecz biorąc fatalnie, w poniedziałek idę na jakieś badania krwi, bo chyba mi hormony poleciały. A do tego - zwykłe przeziębienie się dołączyło. Ale za to się dziś wyspałam - wczoraj po prostu padłam o 19.40

chyba od czasów wczesnego dzieciństwa nie zasypiałam o tej porze... obudziły mnie koty dopiero tuż przez 9, czyli spałam bite 13 godzin

ale jeszcze bym pospała troszkę

Z dobrych wieści zdrowotnych - chwilowo astma daje mi w miarę spokój
