Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą z głodu i chorób?:(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 11, 2009 18:38 Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą z głodu i chorób?:(

iza5 pisze:
lidjanb pisze:
kinga-kinia pisze:lidjanb czy oprócz ciebie ktoś teraz np z TOZ-u karmi te koty ? czy masz karmę ? jeżeli nie to pierwszą karmę jakąkolwiek będę miała mogę tobie przywieść.

Nic mi nie wiadomo aby ktoś z TOZ-u dokarmiał koty..


CHWILA........ to jak pani Fischer mówi, że jeździ tam ciężarówka z jedzeniem?
Jak do Pana dzwoniłam, to powiedział Pan, że zbieraniem karmy zajmuje się TOZ.... chciałam karmę wysłać Panu..... a tu teraz się okazuje, że karma do kotów nie trafia??

Napisałem tylko że nic mi o tym nie wiadomo.Ciężarówka w pustej Stoczni raczej nie pozostałaby niezauważona,a tymbardziej widać byłoby jakieś powykładane jedzenie czy inne ślady obecności karmicieli.Pozatem musiałaby mieć zezwolenie na wjazd.Wiem że jeszcze oprócz mnie przyjeżdża jeden pan samochodem kombi i też dożywia te koty.Ale to może raz w tygodniu.Ale żeby robił to z ramienia TOZ-u?Zdziwiłbym się bardzo.Jego strażnicy znają przynajmiej od 10-ciu lat -kiedyś miał firmę alpinistyczną wykonującą prace wysokościowe w Stoczni.Od paru lat jest na emeryturze.Znam go ale nigdy od niego nie uslyszałem że jest TOZ-u-to jego prywatne przedsięwzięcie,tak jak moje.A zgodnie z ustaleniami między Panią Piątkiewicz a Panią Fischer-zbierane pożywienie ma trafiać do TOZ-u
a nie do mnie.Dla mojej trzódki sam kupuję pożywienie od 3-ch lat za własne pieniądze i na nikogo się nie oglądam.

lidjanb

 
Posty: 281
Od: Czw paź 08, 2009 7:01

Post » Nie paź 11, 2009 18:38 Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą z głodu i chorób?:(

iza5 pisze:
lidjanb pisze:
kinga-kinia pisze:lidjanb czy oprócz ciebie ktoś teraz np z TOZ-u karmi te koty ? czy masz karmę ? jeżeli nie to pierwszą karmę jakąkolwiek będę miała mogę tobie przywieść.

Nic mi nie wiadomo aby ktoś z TOZ-u dokarmiał koty..


CHWILA........ to jak pani Fischer mówi, że jeździ tam ciężarówka z jedzeniem?
Jak do Pana dzwoniłam, to powiedział Pan, że zbieraniem karmy zajmuje się TOZ.... chciałam karmę wysłać Panu..... a tu teraz się okazuje, że karma do kotów nie trafia??

Napisałem tylko że nic mi o tym nie wiadomo.Ciężarówka w pustej Stoczni raczej nie pozostałaby niezauważona,a tymbardziej widać byłoby jakieś powykładane jedzenie czy inne ślady obecności karmicieli.Pozatem musiałaby mieć zezwolenie na wjazd.Wiem że jeszcze oprócz mnie przyjeżdża jeden pan samochodem kombi i też dożywia te koty.Ale to może raz w tygodniu.Ale żeby robił to z ramienia TOZ-u?Zdziwiłbym się bardzo.Jego strażnicy znają przynajmiej od 10-ciu lat -kiedyś miał firmę alpinistyczną wykonującą prace wysokościowe w Stoczni.Od paru lat jest na emeryturze.Znam go ale nigdy od niego nie uslyszałem że jest TOZ-u-to jego prywatne przedsięwzięcie,tak jak moje.A zgodnie z ustaleniami między Panią Piątkiewicz a Panią Fischer-zbierane pożywienie ma trafiać do TOZ-u
a nie do mnie.Dla mojej trzódki sam kupuję pożywienie od 3-ch lat za własne pieniądze i na nikogo się nie oglądam.

lidjanb

 
Posty: 281
Od: Czw paź 08, 2009 7:01

Post » Nie paź 11, 2009 18:38 Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą z głodu i chorób?:(

iza5 pisze:
lidjanb pisze:
kinga-kinia pisze:lidjanb czy oprócz ciebie ktoś teraz np z TOZ-u karmi te koty ? czy masz karmę ? jeżeli nie to pierwszą karmę jakąkolwiek będę miała mogę tobie przywieść.

Nic mi nie wiadomo aby ktoś z TOZ-u dokarmiał koty..


CHWILA........ to jak pani Fischer mówi, że jeździ tam ciężarówka z jedzeniem?
Jak do Pana dzwoniłam, to powiedział Pan, że zbieraniem karmy zajmuje się TOZ.... chciałam karmę wysłać Panu..... a tu teraz się okazuje, że karma do kotów nie trafia??

Napisałem tylko że nic mi o tym nie wiadomo.Ciężarówka w pustej Stoczni raczej nie pozostałaby niezauważona,a tymbardziej widać byłoby jakieś powykładane jedzenie czy inne ślady obecności karmicieli.Pozatem musiałaby mieć zezwolenie na wjazd.Wiem że jeszcze oprócz mnie przyjeżdża jeden pan samochodem kombi i też dożywia te koty.Ale to może raz w tygodniu.Ale żeby robił to z ramienia TOZ-u?Zdziwiłbym się bardzo.Jego strażnicy znają przynajmiej od 10-ciu lat -kiedyś miał firmę alpinistyczną wykonującą prace wysokościowe w Stoczni.Od paru lat jest na emeryturze.Znam go ale nigdy od niego nie uslyszałem że jest TOZ-u-to jego prywatne przedsięwzięcie,tak jak moje.A zgodnie z ustaleniami między Panią Piątkiewicz a Panią Fischer-zbierane pożywienie ma trafiać do TOZ-u
a nie do mnie.Dla mojej trzódki sam kupuję pożywienie od 3-ch lat za własne pieniądze i na nikogo się nie oglądam.

lidjanb

 
Posty: 281
Od: Czw paź 08, 2009 7:01

Post » Nie paź 11, 2009 19:05 Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą z głodu i chorób?:(

Zapoznałam się ze sprawą i chciałabym pomóc, tym bardziej, że mieszkam w Gdyni.
Zastanawiam się jak to jest, że TOZ zbiera fundusze i karmę, a nikt nie kontaktował się z lidjanb, aby Pan pokazał, gdzie te koty, na terenie stoczni, mogą przebywać??
Myślę również o tym jak nadać rozgłos tej sprawie, bo chyba mieszkańcy Gdyni nie zdają sobie sprawy z ogromu tragedii jaka ma miejsce. Może jakieś ulotki, ogłoszenia?

magdalenas

 
Posty: 49
Od: Nie paź 11, 2009 11:24

Post » Nie paź 11, 2009 20:17 Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą z głodu i chorób?:(

biamila pisze:
lidjanb pisze:
sabina skaza pisze:elżbieto masz poniekąd rację. części tych kotów nie da się uratować. koleżanka co pracowała w stoczni twierdzi, że duzo jest tam kotów mutantów-bez oczu, zdeformowanych, koszmarnie chorych. mam też info, że sa tam też jakieś jenoty, co zjadają te koty. nie mam pojęcia co to są za zwierzęta. ale na pewno przysparzają dużo bólu kotom, jak je tylko złapią, poturbują, ale nie zjedzą. czasem śmierć jest lepsza niż powolne cierpienie z bólu, głodu, chłodu.
część z nich zostanie pewnie uspiona, ale uważam że te zdrowsze trzeba ratować. schronisk jest za mało, ja myslę że miasto powinno powołac specjalne organy zajmujące się tymi kotami właśnie- od opieki weterynaryjnej, po zaplecze żywieniowe i powinny byc tam postawione przede wszystkim budki zimowe, nie wspomne juz o sterylkach.
pismo wkleję rawdopod. jutro. po korektach.



Nie zapominajmy że w Stoczni,w kanalizacji jest królestwo szczurów,a w kanałach grzewczych-królestwo kotów. Jeżeli braknie kotów lub wyniosą się z nieogrzanych kanałów(wyłączana jest stopniowo para)to zgadnijcie co się stanie?To retoryczne pytanie...
Na podstawie moich obserwacji-na trzy urodzone małe kocięta przeżywa jedno lub wcale i nie są to jakieś wyjątki.Kocie mamy nie dożywione,przestają mieć pokarm i tym samym przestają karmić młode pozostawiając je własnemu losowi.I taka jest prawda.Tak że ostrożnie z tą sterylizacją !!!
Przede wszystkim należałoby odłowić chore koty i kotki-nosicieli i chore na np.katar koci aby zapewnić im pomoc weterynetyjnąi aby młode nie rodziły się skażone genetycznie tą chorobą.Reszta zdrowej populacji powinna pozostać na terenie na którym się urodziły i wychowały aby pracowały dalej i te koty ok.200 sztuk należałoby dokarmiać.Totalna sterylizacja doprowadziłaby do tego że polpulacja kotów spadłaby praktycznie do zera.Pamiętajmy też o dużej umieralności tak dorosłych osobników jak i małych kociąt i w końcu dojdzie do takiej sytuacji jak w Niemczech-tam też totalnie sterylizowano koty i teraz gdy szczury i myszy opanowały siedziby ludzkie,Niemcy w naszych przygranicznych miasteczkach kupują nasze polskie koty -podobno po 50 euro za sztukę-tak podawano w TV

No trochę to przerażające co piszesz...jesteś przeciwko sterylizacji i przechodzisz nad tym do porządku dziennego, że z kociąt które tam się rodzą nie przeżywa żadne albo jedno...ja uważam, że sterylizacja byłaby jedynym dobrym wyjściem. Inaczej żadna organizacja nie będzie w stanie dokarmiać i leczyć takiej liczby kotów, po prostu nikogo na to nie stać.


Nie jestem przeciwko sterylizacji!Ale mądrej!Dobrze, wysterylizujesz wszystkie kotki i koty.I co dalej?Brak kociąt to początek końca kociej egzystencji dla pozostałej populacji na tym terenie.Przecież nawet wysterylizowane dalej będą nękane przez głód i choroby.Tych procesów nie zatrzymasz.Padają przecież i dorosłe koty to jakby selekcja naturalna.I nie jest to żadne przechodzenie do porządku dziennego.To są realia!!!!A co ja sam mogę na to?.Jeżeli ja sam opiekuję się 40-ma kotami i z własnych środków je utrzymuję to na opiekę nad pozostałymi z 200-stu 160-ma osobnikami wystarczą jeszcze 4 takie osoby jak ja.Tylko muszą chcieć nieść pomoc tak jak ja.
Bo stopniowo stanie się tak, że tych kotów które odejdą nikt i nic nie zastąpi .Z nieba nowa generacja kotów nie spadnie.Trzeba myśleć przyszłościowo...Czym mniej kotów pozostanie na terenie stoczni,tym więcej wylezie rozzuchwalonych ,nie mających naturalnych wrogów -szczurów.A szczury dają dość duże mioty.Znacznie większe niż koty.Czy to Ciebie przekonuje?

lidjanb

 
Posty: 281
Od: Czw paź 08, 2009 7:01

Post » Nie paź 11, 2009 20:34 Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą z głodu i chorób?:(

sabina skaza pisze:elżbieto masz poniekąd rację. części tych kotów nie da się uratować. koleżanka co pracowała w stoczni twierdzi, że duzo jest tam kotów mutantów-bez oczu, zdeformowanych, koszmarnie chorych. mam też info, że sa tam też jakieś jenoty, co zjadają te koty. nie mam pojęcia co to są za zwierzęta. ale na pewno przysparzają dużo bólu kotom, jak je tylko złapią, poturbują, ale nie zjedzą. czasem śmierć jest lepsza niż powolne cierpienie z bólu, głodu, chłodu.
część z nich zostanie pewnie uspiona, ale uważam że te zdrowsze trzeba ratować. schronisk jest za mało, ja myslę że miasto powinno powołac specjalne organy zajmujące się tymi kotami właśnie- od opieki weterynaryjnej, po zaplecze żywieniowe i powinny byc tam postawione przede wszystkim budki zimowe, nie wspomne juz o sterylkach.
pismo wkleję rawdopod. jutro. po korektach.



Co Wy z tymi"mutantami"?Mutant to osobnik mający zmieniony genotyp w swoim materiale genetycznym.Czy człowiek który utracił
rękę czy nogę(z różnych powodów-urodził się przecież zdrowy),czy też utracił oko w wyniku nieszczęśliwego wypadku,jest "mutantem"?
Oczywiście że nie!Są KALEKIE KOTY-tylko nie zapominajcie gdzie one pracowały,w jakich warunkach,gdzie trwała produkcja pełną parą-pośród zwałów blach,rur-gdzie o wypadek nietrudno i utracił stopę, przedramię,czy też utracił oko bo nadział się na wystający drut lub miał infekcję gałki ocznej itd.itd

lidjanb

 
Posty: 281
Od: Czw paź 08, 2009 7:01

Post » Nie paź 11, 2009 20:48 Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą z głodu i chorób?:(

magdalenas pisze:Zapoznałam się ze sprawą i chciałabym pomóc, tym bardziej, że mieszkam w Gdyni.
Zastanawiam się jak to jest, że TOZ zbiera fundusze i karmę, a nikt nie kontaktował się z lidjanb, aby Pan pokazał, gdzie te koty, na terenie stoczni, mogą przebywać??
Myślę również o tym jak nadać rozgłos tej sprawie, bo chyba mieszkańcy Gdyni nie zdają sobie sprawy z ogromu tragedii jaka ma miejsce. Może jakieś ulotki, ogłoszenia?


Jakieś plakaty,ulotki obiecała załatwić Redakcja Gazety Świętojańskiej która to Gazeta objęła patronat medialny dla naszej akcji.Wysłałem też swoje zdjęcia do ZTZ w Szczecinie.W oparciu o nie też mają powstać takie materialy propagandowe dla Gdyni.Podobnie jak to zrobiono w sprawie kotów szczecińskich.
A z TOZ-u jak dotąd nikt dotychczas ze mną się nie kontaktował!!!!!Pani A.Fisher także nie!!!!!Przejrzyj posty na tym Forum to znajdziesz wszystkie informację dotyczące wpłat,konta,oraz miejsc gdzie należy zebraną karmę dostarczać.Całą akcję koordynuje Pani T.Piątkiewicz ze Szczecińskiego ZTZ e-mail: ztzszczecin@wp.pl

lidjanb

 
Posty: 281
Od: Czw paź 08, 2009 7:01

Post » Nie paź 11, 2009 21:16 Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą z głodu i chorób?:(

To ja już ne wiem o co chodzi... Pani Piątkiewicz z ZTZ dzowniła do mnie i powiedziała, że całą akcję koordynuje p. Fischer z TOZ-u w Gdyni i do niej mamy dzwonić w sprawie przekazania karmy. To oni uruchomili numer konta i do nich mamy zrzucać karmę 8O
Tak samo powiedziała p. Fischer Kindze - że karmę dla stoczniowców można przywozić do nich do biura Gdynia ul.Portowa 7 w środy w godz 11-14 i koniecznie trzeba zaznaczyć że to karma dla stoczniowców.
W artykule http://gazeta.razem.pl/index.php?id=2&t=1&page=9950 też wypowiada się p.Fischer i konto także jest na TOZ... 8O

yammayca

 
Posty: 2217
Od: Pt cze 27, 2008 15:54
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie paź 11, 2009 21:31 Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą z głodu i chorób?:(

lidjanb pisze:
Jakieś plakaty,ulotki obiecała załatwić Redakcja Gazety Świętojańskiej która to Gazeta objęła patronat medialny dla naszej akcji.Wysłałem też swoje zdjęcia do ZTZ w Szczecinie.W oparciu o nie też mają powstać takie materialy propagandowe dla Gdyni.Podobnie jak to zrobiono w sprawie kotów szczecińskich.
A z TOZ-u jak dotąd nikt dotychczas ze mną się nie kontaktował!!!!!Pani A.Fisher także nie!!!!!Przejrzyj posty na tym Forum to znajdziesz wszystkie informację dotyczące wpłat,konta,oraz miejsc gdzie należy zebraną karmę dostarczać.Całą akcję koordynuje Pani T.Piątkiewicz ze Szczecińskiego ZTZ e-mail: ztzszczecin@wp.pl


Nie chodzi mi o to gdzie tą karmę zanosić, czy na jakie konto wpłacać pieniądze, bo to są informacje dostępne. Tylko skoro P. Fisher jest tyle razy wymieniana tutaj i we wszystkich innych wątkach tej tragedii, to było dla mnie jasne, że gdyński TOZ już się z Panem kontaktował. Mam nadzieję, że sprawa nabierze rozpędu już w tym tygodniu.

magdalenas

 
Posty: 49
Od: Nie paź 11, 2009 11:24

Post » Nie paź 11, 2009 21:38 Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą z głodu i chorób?:(

yammayca pisze:To ja już ne wiem o co chodzi... Pani Piątkiewicz z ZTZ dzowniła do mnie i powiedziała, że całą akcję koordynuje p. Fischer z TOZ-u w Gdyni i do niej mamy dzwonić w sprawie przekazania karmy. To oni uruchomili numer konta i do nich mamy zrzucać karmę 8O
Tak samo powiedziała p. Fischer Kindze - że karmę dla stoczniowców można przywozić do nich do biura Gdynia ul.Portowa 7 w środy w godz 11-14 i koniecznie trzeba zaznaczyć że to karma dla stoczniowców.
W artykule http://gazeta.razem.pl/index.php?id=2&t=1&page=9950 też wypowiada się p.Fischer i konto także jest na TOZ... 8O


Też dla mnie to nie do końca klarowne bo w takich wypadkach bardzo liczy się czas i natychmiastowa pomoc. Od razu z resztą powinny sprawdzić o jakiej ilości kotów i jaka pomoc powinna mieć pierwszeństwo - to da się spr tylko będąc na tych terenach z osobą, która je zna. Dokładnie też nie wiem, ale czy te wszystkie organizacje dowiedziały się o problemie w zeszłym tygodniu??

magdalenas

 
Posty: 49
Od: Nie paź 11, 2009 11:24

Post » Nie paź 11, 2009 21:49 Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą z głodu i chorób?:(

Wiecie co mimo że jeszcze nie wyzdrowiałam całkowiecie to chyba się przejadę osobiście w środę do biura TOZ-u w Gdyni i zapytam jeszcze raz co i jak.Czy koty są już dokarmiane jeżeli nie to od kiedy mają zamiar zacząć bo przecież dzień za dniem mija.
My w PKDT jak w tym roku ratowałyśmy tygodniowe czy dwutygodniowe kocięta to działało się ekspresowo(jechałam o 21 w strasznej ulewie) szukało się matki zastępczej i zawoziło do niej często w tym uczestniczyło pare osób byłyśmy zgrane.
Uważam że koty ze stoczni też potrzebują ekspresowej pomocy czyli karmy i opieki weterynaryjnej.
Ostatnio edytowano Nie paź 11, 2009 21:54 przez kinga-kinia, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek Obrazek
Moje tymczasy viewtopic.php?f=1&t=120108&p=6675666#p6675666
Madzia ur 16.09.2011 :)

kinga-kinia

 
Posty: 4684
Od: Wto sty 27, 2009 19:28
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie paź 11, 2009 22:55 Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą z głodu i chorób?:(

Podniosę, bo ważne.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Nie paź 11, 2009 23:41 Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą z głodu i chorób?:(

No krew mnie zalewa jak znowu słyszę o tych Niemcach co wysterylizowali wszystkie koty :evil:
Jeśli w stoczni kiedykolwiek zabraknie kotów to ja osobiście przywiozę dowolna ich ilość
Dopóki kotów bedzie tak dużo jak dotychczas w dalszym ciągu nie będą nikogo obchodzić i nikt nie zapłacze za kolejnym zdechłym czy pożartym kotkiem
Dopiero jak staną się pożądane a jeszcze lepiej jak trzeba będzie za nie zapłacić(jak to ma onoc miejsce w Niemczech) dopiero ich los ulegnie zmianie
I po to właśnie są te sterylizacje ABY ZMNIEJSZYĆ ICH POPULACJĘ
Ale niech sie Pan tak nie martwi bo to nie bedzie za Pana zycia a myślę,że młodsze pokolenia poradza sobie z brakiem kotów
może beda sprowadzać koty z Chin :?:
Z kotami tak jak ze wszystkim.Szanujemy tylko to co jest trudno zdobyć lub za co musimy zapłacić
lepiej niech będzie tych kotów mało,ale niech bedą zdrowe, bo nie wiem czy kot bez nóg czy bez oczu złapie jakiekolwiek szczury
Nie dajmy kotom zdychać w stoczniowych dziurach :!: :!: :!:
ObrazekObrazekObrazek

Agnieszka Marczak

 
Posty: 4909
Od: Wto mar 18, 2008 13:33
Lokalizacja: GDANSK BANINO

Post » Pon paź 12, 2009 5:23 Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą z głodu i chorób?:(

Agnieszka Marczak pisze:No krew mnie zalewa jak znowu słyszę o tych Niemcach co wysterylizowali wszystkie koty :evil:
Jeśli w stoczni kiedykolwiek zabraknie kotów to ja osobiście przywiozę dowolna ich ilość
Dopóki kotów bedzie tak dużo jak dotychczas w dalszym ciągu nie będą nikogo obchodzić i nikt nie zapłacze za kolejnym zdechłym czy pożartym kotkiem
Dopiero jak staną się pożądane a jeszcze lepiej jak trzeba będzie za nie zapłacić(jak to ma onoc miejsce w Niemczech) dopiero ich los ulegnie zmianie
I po to właśnie są te sterylizacje ABY ZMNIEJSZYĆ ICH POPULACJĘ
Ale niech sie Pan tak nie martwi bo to nie bedzie za Pana zycia a myślę,że młodsze pokolenia poradza sobie z brakiem kotów
może beda sprowadzać koty z Chin :?:
Z kotami tak jak ze wszystkim.Szanujemy tylko to co jest trudno zdobyć lub za co musimy zapłacić
lepiej niech będzie tych kotów mało,ale niech bedą zdrowe, bo nie wiem czy kot bez nóg czy bez oczu złapie jakiekolwiek szczury
Nie dajmy kotom zdychać w stoczniowych dziurach :!: :!: :!:

Alleluja!!!! że tak powiem!
Obrazek

biamila

 
Posty: 10434
Od: Czw gru 14, 2006 21:03
Lokalizacja: Gdansk

Post » Pon paź 12, 2009 6:17 Re: Kotki z opuszczonej Stoczni w Gdyni umrą z głodu i chorób?:(

biamila pisze:
Agnieszka Marczak pisze:No krew mnie zalewa jak znowu słyszę o tych Niemcach co wysterylizowali wszystkie koty :evil:
Jeśli w stoczni kiedykolwiek zabraknie kotów to ja osobiście przywiozę dowolna ich ilość
Dopóki kotów bedzie tak dużo jak dotychczas w dalszym ciągu nie będą nikogo obchodzić i nikt nie zapłacze za kolejnym zdechłym czy pożartym kotkiem
Dopiero jak staną się pożądane a jeszcze lepiej jak trzeba będzie za nie zapłacić(jak to ma onoc miejsce w Niemczech) dopiero ich los ulegnie zmianie
I po to właśnie są te sterylizacje ABY ZMNIEJSZYĆ ICH POPULACJĘ
Ale niech sie Pan tak nie martwi bo to nie bedzie za Pana zycia a myślę,że młodsze pokolenia poradza sobie z brakiem kotów
może beda sprowadzać koty z Chin :?:
Z kotami tak jak ze wszystkim.Szanujemy tylko to co jest trudno zdobyć lub za co musimy zapłacić
lepiej niech będzie tych kotów mało,ale niech bedą zdrowe, bo nie wiem czy kot bez nóg czy bez oczu złapie jakiekolwiek szczury
Nie dajmy kotom zdychać w stoczniowych dziurach :!: :!: :!:

Alleluja!!!! że tak powiem!



To co?Pacyfikujemy i problem z głowy!Bo gdzie te koty chce Pani wywieść.Do schronisk?
To proszę zajrzeć na stronę <biuro.psianiol.org.pl >uważnie poczytać to może Pani zmieni zdanie.
Jeżeli uważnie przeczytała Pani,to co napisałem to właśnie dokładnie o tym samym co Pani:
aby pozostawić z takiej dużej ilości kotów 200 zdrowych kotów.No przecież nie wszystkie
są ślepe i chore!!!Resztę odłowić i próbować wyleczyć.Pozatem,jeżeli zna się trochę koty,
a jeżeli nawet nie,to odsyłam do fachowej literatury....Nawet ślepy czy kulawy kot jest świetnym łowcą!!!!
Z Chin raczej nie sprowadzi się kotów bo stanowią one część pokarmowego menu
tamtejszej ludności.Oni sami już mają ich niewiele.Resztę już pozjadali...To może podrzucić
trochę tych kotów właśnie do nich.Kot to dla nich przysmak!

lidjanb

 
Posty: 281
Od: Czw paź 08, 2009 7:01

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, elmas, Majestic-12 [Bot] i 257 gości