Nie wiem...
To, co zaobserwowałam raczej sugeruje, że po RC koty o koszmarnych wynikach krwi wróciły do normy i normę tą utrzymują. Wydaje mi się, że choroby wynikają raczej z tego - że koty te trafiły do nas z różnych miejsc. Miały różne "dzieciństwo" i różne stresy za sobą. A z tego, co wiem na pewno, to stres bywa ważnym wyzwalaczem różnych chorób i jest znacznie poważniejszym kandydatem dla mnie niż karma... ale nie wiem...
Buranio i Hopcia są zdrowe a jedzą to, co reszta. Co więcej - zaczynaliśmy od rozchwianych wyników a doszliśmy do normy. Oba te koty w porównaniu do reszty - mniej stresu mają za sobą. A przynajmniej trafiając do nas - były w całkiem dobrym stanie

Hopcia ma problem z oczkami nie z powodu karmy ale żwirku. Zmieniliśmy na drewniany i problem zmalał. Teraz panna dostaje kropelki specjanie dla niej preparowane w aptece i po tygodniu jej oczka są już całkiem w normie. I nie wiem, jak karma mogłaby jej zaszkodzić w tym przypadku

Chyba że obniżając odporność albo wzmagając alergię na pyłek ze żwirku. Ale nie wiem czy to jest możliwe

Panna ma nadwagę jak nic. Ale żeby zejść z nadwagi - potrzebny byłby świadomy, bezpieczny domek. Takiego cały czas dla panny szukamy.
Lilunia miała takie przeprawy na początku, że u niej spodziewałyśmy się, że nie przejdzie to wszystko bez echa, że zostanie po tej chorobie jakiś ślad. To był zbyt ciężki stan, jej organizm był wyniszczony, zdegradowany do kości a pojawiły się przy tym objawy neurologiczne. I w przypadku Lilu miałabym wątpliwości, czy to akurat karma jej teraz zaszkodziła, bo przy nerkach to w dużej mierze wina kumulowanego stresu. A Lilu kiedy do nas trafiła była po mocnych przejściach... dlatego zawsze obstawiałam stres i jej wcześniejszą chorobę. Jej nerki wtedy też siadały, ale łącznie z całym organizmem. Potem - odchowaliśmy ją na RC i przez rok było wszystko w normie. Może to będzie powracać jak bumerang?
U Cykorki sprawa jest bardziej skomplikowana bo wysoki cukier to nie wszystko - u niej jest ogólny problem z wchłanianiem/ z trawieniem (tak wynika z ostatnich badań jej kupalka). Nie wiem, czy przy innej karmie byłoby jej łatwiej i czy cukrzyca by się pojawiła wcześniej czy w ogóle by jej nie było. Nie wiem, czy to problem genetyczny czy problem karmy. Popytam wetkę na przyszłość o karmę lepiej przyswajalną niż RC ale niestety to nie jest dom stały tylko tymczasowy. Nie stać nas ani pod kątem kasy, ani czasu by dla każdego kota dobierać inne składniki i inną karmę. Fizycznie nie damy rady przypilnować by każdy jadł ze swojej miseczki to, co jest dla niego przygotowane. Z resztą doświadczyłaś chaosu jaki się wiązał z większą gromadką

Wyobraź sobie, że dla każdego z nich szykuje się zupełnie inny zestaw pod zupełnie innym kątem problemów ze zdrówkiem... Tak można przez tydzień - dwa. Ale nie przez rok. tym bardziej, że miałyśmy być tymczasowym tymczasem dla Olgi_nik na czas zimy (2 lata temu) a nie stałym tymczasem jakim teraz jesteśmy. Nie jesteśmy tak ogarnięte jak większość domków tymczasowcyh którym tu kibicuję
Dodatkowo Cykorka jest kotem, który reaguje ogromnym stresem na wszystko co wiąże się z kontaktem z człowiekiem. I tu też nie wiem, czy ten sposób reagowania na ludzi nie przyczynia się do problemu. A grzybica na uchu to raczej przytargana została z lecznicy i niezależnie od karmy pewnie by się pojawiła

Pysio z kolei... cóż... to właśnie przykład "wszystko jadka". On zje wszystko co zostanie na stole. Poza tym u niego póki co jest widoczny tylko spadek odporności. To może być wszystko albo nic. Może mieć coś wspólnego z karmą a może właśnie dzięki karmie ta odporność jednak jest pomimo tego, co się w nim teraz dzieje. Nie wiem. To będziemy pewnie wiedzieć za miesiąc, ale i tak nie będzie dokładnym dowodem na problem z karmą, bo on jako jedyny zakrada się do garnków i to, co znajdzie - najczęściej pochłania

Marcyś ma z kolei wyniki książkowe. Gdyby nie białaczka - powiedziałabym że to najzdrowszy kot w stadzie. On ma od samego początku Royala. Wymiotuje co jakiś czas po suchym, ale nie wiemy czy to kwestia przyswajania karmy, zakłaczenia brzusia, czy to, że był zarobaczony i teraz walczymy już z końcówką robaków (i jednocześnie zauważamy że Marcyś wymiotuje coraz rzadziej - i albo to przypadek, albo powodem były robale).
Moje prywatne też są na RC i szczerze - jak przestałam eksperymentować z karmami - w końcu są zdrowe. To, co powoduje u nas problemy to raczej moja głupota (Marusia podpijała mi herbatę z kubka i musiała to robić od dłuższego czasu zanim się zorientowałam - teraz ma problem z wątrobą, ale złapany na początku)
Ja wiem, że najprościej powiązać wszystko z karmą. Tym bardziej, że u nas tylko RC. Ale każde schorzenie i każdy kot ma inny problem. Nie wszystkie są chore bo z tymczasów leczone są obecnie tylko 3 na 3 i to jedna właśnie tylko karmą RC po której przez 2 miechy spadł nam już cukier a stan zapalny zniknął

Każdy diagnozowany jest na coś innego i w innych okolicznościach. No i niestety nie damy rady dla każdego szykować innego jedzenia i tak miesiącami dla 9 kotów (bo przecie jeszcze moje prywatne)...

Choć fakt - gdyby wszystko można było przypisać RC to byłoby łatwiej. Bo mimo wszystko łatwiej jest zmienić sposób żywienia niż zminimalizować stres, który czasami jest nie do uniknięcia (jak np. stres związany z tym, że podchodzę do Cykorki i wyciągam do niej ręce - nie ważne że po chwili siedzi na kolanach i mruczy - każde moje podejście to jej panika. Za to każde takie podejście oznacza, że łatwiej będzie podać lek, jeśli cukrzyca się rozwinie z jakiegoś powodu i łatwiej będzie chociażby sprawdzić stan kici choćby w domu przez weta)
Tak więc sprostowanie odnośnie tego, że wszystkie koty są u nas na coś chore i że to przez karmę

- Cykorka ma problem z wchłanianiem i początek cukrzycy - nie wiemy co wywołało co. Czy karma cukrzycę i problem z wchłanianiem, czy stres kici jest powodem, czy genetyczny defekt związany z wchłanianiem/trawieniem spowodował pojawienie się wysokiego cukru. Ale póki co po 2 miechach leczenia karmą - jest lepiej - i to bez konieczności podwania jakichkolwiek leków. No i mamy grzyba niewiadomo skąd na uchu;)
- Pysio ma spadek odporności. Nie wiemy dlaczego. Za miesiąc będzie wiadomo czy to tylko odporność czy coś innego (obstawiana jest śledziona choć kiciuś nie ma żadnych objawów) - jest wszystko-jadkiem więc jeśli śledziona ma coś związanego z karmieniem - mama będzie miała kłódki na garnkach a talerze będziemy odwracać do góry denkiem po jedzeniu

- Lilu ma podwyższoną kreatyninę. Ma za sobą ciężką chorobę i wyniszczenie organizmu, które trwało kilka tygodni. Diabli wiedzą czy to może mieć wpływ na obecną sytuację... Ale to wydaje mi się dość realne...
- Marcyś ma białaczkę ale jest w stanie idealnym. Jedynie robaki niszczymy perfidnie. Nie wiemy czy wymioty są związane z robakami, jakimiś problemami w brzusiu, karmą, czy konsystencją (bo po mokrym RC nie wymiotuje). A może po prostu jest to związane z białaczką, która w kolejnych testach wypada coraz wyraźniej
- Buranio jest zdrowy (odpukać)
- Hopcia ma podrażnione oczka. Winnym okazał się pył z kuwetek. Nowe kropelki pomogły już po tygodniu a mamy je podawać przez miesiąc

Poza tym... ja o tych chorobach wiem tylko dlatego, że co 6 miesięcy badamy krew kotom. Własnie dlatego, że nie wiemy jak wyglądała ich przeszłość, że nie były od maleńtestwa. Gdyby nie badania krwi - WSZYSTKIE!!! - byłyby idealnie zdrowe w naszych opisach i naszym odczuciu. ŻADEN nie ma ani jednego objawu, który zazwycaj się wymienia jako powód do niepokoju. Lilunia nie pije więcej wody niż normalnie. Pysio nie złapał żadnego kataru, zachowuje się cały czas tak samo. Cykorka ma więcej ciałka niż przystoi kotu, ale bawi się, jest aktywna. Marcyś - Marcyś byłby oddany do adopcji jako pierwszy gdyby nie testy i informacja w ogłoszeniu że ma białaczkę. Nawet nie przypuszczałabym że ma robaki. Nie widać było nic w kuwecie a odrobaczany był regularnie. Dopiero badanie wskazało, że coś jest nie halo.
Jednym słowem - "nie ma kotów zdrowych, są tylko niezdiagnozowane"

Się rozpisałam niemiłosiernie, ale może ktoś coś poradzi jeszcze, może w moim rozumowaniu jest jakaś luka? O co pytać weta? Co sprawdzać? Na co zwracać uwagę? Boję się eksperymentów nie mając pewności czy obwiniam właściwego złoczyńcę

Dlatego - HELP!