Kociąt obecnie jest 11 i chyba jeszcze nigdy naraz Pani Justyna nie miała ich tylu. Plus kilka dorosłych.Zaczniemy od Amelki.
Amelka jest wystraszoną koteczką, chowa sie w kąciku, kombinuje tylko jak wydostać się z ludzkich rąk. Jest zdecydowana poprawa w jej zachowaniu, odkąd ostatni raz ją widziałyśmy, ale wciąż jest bardzo nieufna. Wzięta na ręce mruczy cichutko, ale jeszcze nie jest do końca przekonana, czy ze strony człowieka nic jej nie grozi. Jest nieśmiałą, ale prześliczną koteczką. Fajnie by było, gdyby znalazł się jakiś tymczas dla niej, póki nie jest za późno i nie wycofa się jeszcze bardziej. Teraz przy tylu maluchach jest mnóstwo pracy i wiadomo, że głaskania nie ma zbyt dużo (choć i tak pani Justyna stara się jak najwięcej czasu kotom poświęcać). Jeśli się ją oswoi- ma ogromne szanse na dom, wystarczy tylko spojrzeć w jej piękne, magiczne oczka. Dodamy, żę zabójczo słodka, a te łapki ma ,,do zjedzenia". W transporterku (w kltace było za ciemno, a np. na wersalce postawiona wyrywała się, więc zdjęcia miała robione w kontenerku) uciekła w kącik i tymi łapkami delikatnie pacała rękę (,,idź sobie!"). Naprawdę jest kochana. Tylko wystraszona...







Czas na Frotkę.
Frotka zdecydowanie zalicza się do tych co mają adhd. Biega, szaleje, zaczepia, jest bardzo żywa, energiczna i ruchliwa. Pani Justyna i miłka chyba nad nią dużo pracowały, bo ostatnim razem nam Frotka pokazała różki, było nerwowa i drapała. Teraz jest na nowo kocim aniołkiem, któremy jak każdemu kociakowi- zachciewa się czasem psot i bycia łobuzem. Widać, że polubiła Amelkę- spały razem koło siebie. Tego, że jest śliczna nie musimy chyba pisać. O tym, że jest przekochaną koteczką też chyba nie musimy zapewniać.



Kolej Samanty.
Samcia to wielkooki chodzący stworek-potworek. Jest prześmieszna, a najśmieszniejszy ma ogon wyglądający troszkę jak szczotkę (najeżyła się na widok Tary i ogon przybrał grubość trzy raz większą). Kiedyś u pani Justyny był Charlie, piękny pingwin z takim paseczkiem nad nosem. Samanta jest jakby jego miniaturką (tylko gabaryty nie te, bo trzeba wiedzieć że Charlie był mega kotem). Wzięta na ręce kicia mruczy, jest odważna i niestraszna jest jej nawet kotka (Śnieżka) ze trzy razy większa od niej. Przefajna kicia!




[



Zuza jest chyba najmniejszą w gronie kociej młodzieży wśród tyskich mruczków i najmłodszą koteczką. Jest drobniutka, jeszcze taka trochę nieporadna i nieśmiała. Ale widać, że podoba jej sie człowiek, bo mruczy i zaczepia ludzi, zagarniając łapkami do siebie, do swojej klatki. Położona na kanapie- jak to kociak- obmyśla plan ucieczki w celu poznania nawet najciemniejszych zakamarkow mieszkania. Prześliczna i przekochana z niej koteczka. Wciąż jest leczona, z reszta widać na zdjęciach że oczka i nosek jeszcze nie takie jak być powinny. Będzie z niej fajny kot. Jak narazie jest takim małym orzeszkiem...



Feri jest pierwsza do głaskania, do miziania i drapania za uszkiem. Wystarczy odtworzyć klatkę i już wdrapuje się po szczebelkach do wyjścia. Na kolanach mruczy, choć nie dokońca umie usiedzieć w miejscu (ach, tyle tu ciekawych rzeczy!). Się śmiejemy, że jest siostrą bezimiennego jeszcze tygryska (poniżej) bo oba mają rude znaczenia.

I wciąż
bezimienny rodzeństwo. Wszystko chłopczyki, z śmieszniejsze trzy razy pani Justyna odpowiadała, czy ten ostatni to na pewno kocurek, bo wygląda jak istny trikolorek (a wszyscy wiemy, że to rzadkość). Kociaki są jeszcze trochę bojaźliwe, ale chetnie nawiązują kontakt z człowiekiem. Na widok ręki są koncerty ,,mru, maruuu" i wyścigi kto piękniej zamruczy, jakby za pierwsze miejsce nagrodą było, że owa ręka pogłaska właśnie jego jako pierwszego. Urocze maluchy, łobuzy i istne smoki. Zabawy to ich główny cel życia, zwłaszcza ten kocurek z białymi znaczeniami i ciemnym pysiem zaczepiał. Podczas jednej takich zabaw ,,ucierpiał'' biedny Zuzu, którego ogon został opieczętowany małymi ząbkami. Mały ,,ferusiowy" braciszek za to nadrabiał w zabawie ludzkimi włosami.
Bezimienny 1, najbardziej tygrysi kociak z całej trójeczki.

Bezimienny 2, sliczny księżycowy koteczek. Może mógłby zostać Marsem, bo on ma takie śmieszne kolorki...?











Bezimienny 3, czyli mini Alinka, ,,brat" Feri. On jakoś tak Oskarowato wygląda...









[/quote]

Teraz Łatka.
Łatulka czyli hotelikowa Miauczka jest przeuroczą pingwinko-krówką. Fajna jest, tylko raczej poszkukiwany domek bardzo cierliwy, bo kicia ma charakterek (dowód mamy na rękach

). Całą wizytę przespałą na drapaczku, w tym samym miejscu. Więcej nic ciekawego napisać o niej nie mozemy, poza tym że spać to ona lubi! Bardzo podoba nam się jej ogon, taka sztywna atenka z nego jest. I ma uśmiech podobny do milenkowego, a w oczkach ma takie iskierki. Ach, no i urzekła nas tym że jest taką drugą gasparkową Śrubką...







Śnieżka ma 10lat, a zachowuje się jak kociak. Biega, skacze, bawi sie. NAwte nasza 9mmiesieczna Milenka jest bardziej liniwa, niż biała dziesięciolatka. Kiedy razem z pani Justyną zabawiałyśmy Semi, Snieżka była wszędzie. W końcu trzeba było na chwilę zamknąć białaskę w przedpokoju, bo była tak aktywna. Strasznie kochana kicia. Anielski charakter, kocha ludzi, do dzieci niemal idealna. Taki kot to okaz. Tylko cos kotów nie lubi.










Semi jest wystraszoną pingwinką, naszą ulubienicą.



Galerie w miniaturkach:
Śnieżka i Łatkahttp://img200.imageshack.us/gal.php?g=dsc0516u.jpghttp://img12.imageshack.us/gal.php?g=dsc0522z.jpghttp://img56.imageshack.us/gal.php?g=dsc0519.jpg