Brucek cały czas nie ma ataków. Rano po obudzeniu zauważyłem, że coś mi się wygryza intensywnie na kołdrze

Poranek Bruca był jak zwykle ostatnio: śniadanie, leki, burczenie. Przed wyjściem zrobił mi niespodziankę. Po prostu zniknął i nie mogłem go znaleźć, a chciałem się upewnić, że z nim wszystko w porządku. Zaglądałem nawet za łóżko i przeszukiwałem szafy. Tymczasem znalazłem Wodza na sofie w tramwaju. Zrobił sobie małą jaskinię z koca i tam siedział. Przytulił się do mojego plecaka przygotowanego do zabrania do pracy
