Nie, nie, to nie Mela mnie w jasyr wzięła. Z robotą mam przewalone przez najbliższe dwa tygodnie.
Mela słodka dalej. Dziś zatargałam ją do weta na kontrolę. Pachwina zagojona. Guzy z prawej strony zniknęły. Mam nadzieję, że bezpowrotnie. Aby jednak za pięknie nie było, Melinda znów sika mniejszymi porcjami i częściej. Cholera.
Od kilku dni przestałam jej podawać Shilington, uropet i cystaid; pierwszeństwo miał antybiotyk, gorzki co nieco, więc łyknięcie go wyczerpywało Melową cierpliwość i wolę współpracy w temacie leczenia. Stres antybiotykowy się skończył, pora wracać do starych piguł. Pażywiom, uwidim - czy to nam coś da. Mela podpasiona tak, że ciężko ją nosić. Ważyła dziś 4 kg

. To juz prawie dwie Bromby. Na szczęście gania też ostatnio więcej. Niestety trochę na Gacku i na Brombie też próbuje pojeździć. Krew się póki co nie leje.
Aaaa, i zaczyna odrastać na brzuchu futerko. Może niedługo przestanie być taka podkasana.
Do bilansu Meli dorzucam dziś 55 zł - 15 zł za wizytę i 40 za Uropet.