Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Czw paź 08, 2009 11:33 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

Ruach

 
Posty: 6908
Od: Pt sty 05, 2007 8:40
Lokalizacja: Warszawa Grochów


Post » Czw paź 08, 2009 12:46 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Znów nie wiem... Próbowałam masować pęcherz (sycz, draniu, sycz!), Kłaczkowi to zdecydowanie nie odpowiada, ale poszło kilka kropelek. Po chwili odlał mi kleksa na wykładzinie (jak dobrze że mam jeszcze resztkę Bio-stalfrisu - trzeba przemyśleć uzupełnienie). Niedużego - na oko z 10-15ml. Wcześniej zostawił kleksa na gołymleonie więc złapałam strzykawkę i wciągnęłam co się dało - 6ml. Najgorzej ze ja nie jestem pewna czy dobrze sprawdzam, ale nie umiem wymacać pęcherza. Brzuch miękki i nie ma takiego "nabicia" jak wczoraj. Z drugiej strony Kłaczek zachowuje się jakby go bolało. PO wczorajszym cewnikowaniu może jeszcze boleć?
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Czw paź 08, 2009 13:20 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

O matko, Kłaku, weź się w garść już. Niestety nie umiem pomóc. Ale kciuki trzymam i ciepłe mysli ślę. :ok:

maciejowa

 
Posty: 10223
Od: Pt lut 27, 2009 22:29
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw paź 08, 2009 14:08 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Co do żółteczka, skoro je i mu smakuje, ja bym dawała. Co do pęcherza, nie wiem, a jakby nałapać i zanieść do zbadania? Ja mam w domu takie paski i jak maczam w swoim siu, to wiem co w nim piszczy...Zwierzowe też są. Można kupić przez net i u weta. Taka pierwsza pomoc, żeby sprawdzić, czy zanieść siu do dokładnej analizy.
ObrazekObrazek
Obrazek

dora750

Avatar użytkownika
 
Posty: 6854
Od: Wto cze 25, 2002 21:30
Lokalizacja: Wielka Brytania

Post » Czw paź 08, 2009 14:13 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Wczoraj przy okazji cewnikowania wet zrobił właśnie taki test - pisałam o tym już wczoraj. Minus tego gabinetu że nie robią normalnych badań, nie są w stanie zrobić np. osadu, co poprzedni wet robił. Trudno nie można widać mieć wszystkiego. W każdym bądź razie mocz wyglądał nieźle w tym teście - pH 6.0, poza leukocytami nie było niczego czego byśmy nie chcieli. Osadu jak wspomniałam nie robiliśmy.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Czw paź 08, 2009 15:01 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Prywatnie w ludzkim gabinecie też można zrobić. Z 15 zeta. Nie doczytałam wczoraj, co Ty Kinga nie nadążam za wszystkim :oops: Tyle się u was dzieje, a u mnie wciąż zaburzenia koncentracji. Nawet to, co mam do zrobienia na uczelni czytam co drugie zdanie :oops:

Leukocyty w moczu wymagają posiewu z antybiogramem obawiam się... Jeśli jest stan zapalny pęcherza z powodu zalegania moczu, to już wiesz, co go boli.
Ostatnio edytowano Czw paź 08, 2009 15:05 przez dora750, łącznie edytowano 2 razy
ObrazekObrazek
Obrazek

dora750

Avatar użytkownika
 
Posty: 6854
Od: Wto cze 25, 2002 21:30
Lokalizacja: Wielka Brytania

Post » Czw paź 08, 2009 15:04 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Kinga, patrząc na to co Kłaczek przeszedł, jaki ból musiał znosić, jego pawiki i kupki w tej chwili jest poprawa. I to jest najważniejsze. Oczywiście - nadmiar leków, osłabienie, zmiany diety, strach i stres powodują konsekwencje - tak u ludzi jak u zwierząt. Toteż pojawił się grzybek, i strach przed bólem. Myślę, ze jemu potrzeba po prostu czasu, żeby leczenie odniosło skutki, żeby odzyskał równowagę i dawne przyzwyczajenia. Myślę, że z czasem zacznie trzymać mocz i wypuszczać go kiedy będzie trzeba. Może coś się dzieje, że siusie się w pęcherzu zatrzymują, a może on boi się, że zacznie boleć i trzyma? A potem to już nie może wypuścić jak się nazbiera. Zwierzęta reagują instynktownie - ludzie jak mają zapalenie pęcherza też by najchętniej nie korzystali z ubikacji, ale wiedzą, że muszą pić i wydalać, a kot tego nie wie - jego boli. Po cewnikowaniu na pewno go bolało - bo kogo by nie bolało.
Ciągłe nieustające kciuki i ciągłej nieustającej poprawy zdrowia dla Kłaczka. :ok: :ok: :ok: :ok:
Musi być coraz lepiej i będzie - a ty musisz w to wierzyć.

Tyzma

 
Posty: 4557
Od: Sob wrz 20, 2008 21:44

Post » Czw paź 08, 2009 15:19 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Dora, ja nawet nie wiem gdzie tu jakie ludzkie lab. spokojnie. Leukocyty były w moczu od początku, tzn jeszcze przed operacjami. Zapalenie pęcherza też było. Od tego się wszystko zaczęło. Mocz zalegał bo porobiły się kryształy i cewka się zatkała. Chyba. Po operacji, tej pierwszej przestał zalegać bo wyciekał przez przetokę, po drugiej zaczął zalegać. Kwestia drożności cewki chyba - obrzęku pooperacyjnego. Obrzęk powinien już zejść, a wet wczoraj podczas cewnikowania nie stwierdził żadnych przeszkód, "progów" czy tego typu kłopotów w cewce moczowej. Teraz nawet nie jestem pewna czy mocz nadal zalega - brzuch Kłaczka jest miękki i nie rozdęty, aczkolwiek Kłak nie pozwala się za bardzo macać. Reaguje syczeniem i temu się akurat nie dziwię.

Z tym Kłakowym sikaniem... Biorę pod uwagę trzymanie z obawy przed bólem, choć z drugiej strony on przykuca (ze trzy razy to dziś widziałam) i wówczas sika. W sumie miałam dziś trzy kleksy - jeden solidny, dwa niewielkie, ale po parę ml było. Jak pamiętam własne problemy z tym tematem to... żadnego rozsądku, człowiek by najchętniej z muszli nie schodził bo parło non stop, ale z kolei w WC wyć się chciało z bólu.
Tyzma, jak Twoje perspektywy w zw. z tym małym? Trzymam kciuki!
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Czw paź 08, 2009 16:22 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

:ok: :ok: :ok:

izydorka

 
Posty: 9465
Od: Śro lut 04, 2009 21:09
Lokalizacja: Śląsk

Post » Czw paź 08, 2009 16:45 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

kinga w. pisze:
Tyzma, jak Twoje perspektywy w zw. z tym małym? Trzymam kciuki!

PW wolę nie zapeszać :)

Tyzma

 
Posty: 4557
Od: Sob wrz 20, 2008 21:44

Post » Czw paź 08, 2009 18:49 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

jesteśmy i trzymamy kciukasy :)

bazylica

 
Posty: 3351
Od: Wto mar 03, 2009 0:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw paź 08, 2009 18:56 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Trzymajcie sie! :ok: :ok: :ok:
Obrazek
"Il n'y a pas de chat ordinaire" (Colette)
Trójkot - Puszek i Szatony

Birfanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 18698
Od: Pon lip 06, 2009 9:48

Post » Czw paź 08, 2009 19:08 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

No, przecież się puszczać nie będziemy! :mrgreen: Chociaż Kłaczek... Zdecydowanie popuszcza. Polewa się z gościa. Ale chyba nie gromadzi.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Czw paź 08, 2009 19:15 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Klaczek niech faktycznie TAM nie trzyma, tylko trzyma sie :mrgreen:
Dobrze, ze zaczal jesc :ok:
a jak sie troche popolewa, to rzeczywiscie lepiej niz zaleganie... ja mysle, ze go jeszcze boli, z powodu zapalenia, i po cewnikowaniu pewnie tez... biedny :?
ale teraz bedzie coraz lepiej!
(a kciukasy i lapek szesc nadal zacisniete :D )
Obrazek
"Il n'y a pas de chat ordinaire" (Colette)
Trójkot - Puszek i Szatony

Birfanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 18698
Od: Pon lip 06, 2009 9:48

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Fatka, Lifter, MB&Ofelia i 25 gości