Temat naszego schroniska jest niesamowicie delikatny

Trzeba bardzo uważać na to co się mówi a jeszcze bardziej na to, co się pisze

W 2006 roku jak przyszłam do schroniska, trafiłam na epidemię pp. Podniosłam w internecie niesamowity krzyk. Zimny prysznic przyszedł wtedy aż z Częstochowy
Teraz, kiedy zrobiło się nas trochę więcej, będę rozmawiała z kierowniczką, co możemy zrobić drogami "służbowymi", gdzie iść, z kim rozmawiać, co i gdzie pisać. Jeśli jest na to szansa, będę liczyła na Waszą pomoc. Kiedyś sama a później razem z Hanią nie było co podskakiwać.
Bardzo bym chciała też spotkać się z Wami wszystkimi

Być może razem coś wymyślimy? A myślę, że spotkanie się na kawie czy piwku, poznanie się wyjdzie nam na dobre. Co o tym myślicie?
Mamy pomysły na nowe kubki, na kalendarze. Dzięki silesiusowi i kindzek powstaje logo schroniska, którym będziemy się w przyszłości posługiwać. Myślę, że piękne by było założenie naszej własnej, kociej Fundacji ale w tej chwili to marzenie ściętej głowy... Choć może teraz, jak jest nas więcej...
Padł też pomysł z pewnej strony "uaktywnienia i odświeżenia" TOZu opolskiego. Tutaj nie wiem co myśleć. Na pewno w tej sprawie musiałoby nas być dużo osób i to aktywnych.